Budowanie sztucznych przynęt


17 kwietnia 2020, 11:11

W tym artykule nie chodzi o sposoby budowy np. woblerka, czy blaszki. Tego typu instruktaże pojawią się wkrótce na temat niektórych wabików. Chciałem tu tylko uświadomić kolegów wędkarzy, że czasem warto przysiąść w warsztacie, kupić materiałów i pokombinować. Stworzyć samemu coś, na co będziemy łowić ryby. Skąd w naszym kraju tylu doskonałych rękodzielników tworzących przynęty bijące na głowę produkcje seryjne? Oni po prostu mieli we krwi majsterkowanie, dociekanie i analizowanie swoich przynęt. Z czasem starali się eliminować ich słabe punkty, udoskonalać, sprawiać, by bardziej podobały się rybom. Nawet nie sposób wymienić ile rękodzielniczych przynęt w Polsce obrosło już legendą. Woblerki, obrotówki, cykady, wahadełka. Ich powstanie, ich praca w wodzie, wygląd nie jest dziełem przypadku. Powstawały niekiedy nawet przez kilka lat ciągłych prób i eksperymentów ich autorów. Są zatem nie tylko kawałkiem metalu, czy drewna, ale także doświadczeniem ich producenta – najczęściej doskonałego spinningisty. O takich przynętach mówi się, że "mają dusze". chociaż sam jestem daleki od tak górnolotnych stwierdzeń, to muszę się zgodzić, że coś w tym jest. Sami również możemy pokombinować. Zwłaszcza w zimie, gdy na ryby korci, a na pstrągi daleko. Albo po prostu nie ma pieniędzy, czy czasu na dłuższe i dalsze wyjazdy. Zaopatrzmy się w nieco balsy lub lipy i spróbujmy wystrugać kształt rybki. Kupmy nieco dentalu, rozbierzmy słabo spisującą się obrotówkę i zamontujmy ją na nowo na naszym druciku. Weźmy kawałek blachy, punktak i młotek i zróbmy wahadłówkę. Może początki nie będą obiecujące, ale z czasem będzie lepiej. Ważne żeby w czasie sezonu – nad wodą odważyć się wrzucać do wody swoje brzydactwa. Złowienie ryby na własnoręcznie wykonaną przynętę daje zupełnie inne emocje niż na kupioną w sklepie. Satysfakcja jest ogromna, wzrasta też wiara we własne umiejętności i chęć do dalszego tworzenia. Zobaczcie jak wyglądały pierwsze woblery Lauriego Rapali – wasz pierwszy wobek wyglądał/wygląda podobnie? To dobry znak! ;-)

Tutaj fotka: http://www.rapalaworld.com/alasivu.php?s=c2l2dT1oaXN0b3J5JnR5cGU9MSZwPTMmaD0xN1FFWHRlblU%3D

 

I jak widać rapala od tego niepozornego początku stała się potentatem na świecie w produkcji nie tylko sztucznych przynęt, ale i innego osprzętu wędkarskiego.

Co udoskonalać i jak? Zacznijmy od przynęt uszkodzonych. Każdy ma jakieś wobki „znokautowane” przez szczupaka, gdzie lakier został przegryziony i nasiąkają wodą. Kupmy lakier bezbarwny do drewna i sprawmy wobkowi kilka kąpieli przez zanurzenie. Złamany ster – wyciągnijmy resztki i wklejmy swój. Może być zrobiony z byle czego – kawałka plastiku, aluminium, niekoniecznie musimy od razu inwestować w poliwęglan. Sama taka naprawa i ingerencja w produkt seryjny może przynieść taki efekt, że wobek po naszym zabiegu zacznie pracować nieco inaczej i może stać się o wiele bardziej łowny. Możemy też pobawić się w „muszkarza” – czyli „ukręcić” kogutka na zwykłej, jigowej główce. Wcale nie są potrzebne do tego pióra marabuta – ja swoje pierwsze kogutki kręciłem z piórek znalezionych gdziekolwiek w trawie. Kaczych, gołębich i Bóg jeden wie czyich jeszcze. A ryby na to brały.

Gdy zdecydujemy się na produkcję do własnych pudełeczek musimy jednak ponieść kilka kosztów (zapewniam, że w ogólnym rozrachunku w porównaniu do kupowaniu gotowych przynęt, będą one śmieszne, zatem warto!). Przede wszystkim wybierzmy miejsce na nasze majsterkowanie. Jeśli mieszkamy w domu, można wykorzystać jakieś miejsce w piwnicy, garażu, na strychu/poddaszu. Jeśli zamieszkujemy blok, to ciekawym rozwiązaniem stają się tzw. pomieszczenia gospodarcze, czy wózkownie – oczywiście o ile mamy do nich wyłączny dostęp. W pomieszczeniach mieszkalnych może być pewien problem (głównie z zapachem lakieru i innych chemikaliów), ale pewne rzeczy można robić w każdym miejscu.

Ważne są przede wszystkim następujące narzędzia (o potrzebnych materiałach będzie w art. dot. robienia konkretnych przynęt). Jako niezbędne uważam:

- dwie pary kleszczy (mniejsze i większe);

- kleszcze z okrągłymi końcówkami (do zaginania drutu przy formowaniu stelaży do woblerów i formowania drutu montażowego obrotówek);

- komplet nożyków do strugania;

- komplet papierów ściernych;

- młotek;

- dłuto;

- punktak;

- imadło.

Powyższe narzędzia to wydatek raczej jednorazowy, służyć nam mogą przez wiele lat, większość narzędzi nawet nie będziemy musieli kupować, bo prawie każdy „facet” takowe posiada.

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz