Drop shot
17 kwietnia 2020, 11:21
Czym jest technika zwana "Drop shot". Najkrócej mówiąc to kolejna mutacja bocznego troka. Jak każde udziwnienie z gumową przynętą w roli głównej, nie trudno się domyslić, że pomysł zrodził sie za oceanem i miał być metodą na bassa wielkogębowego. Polak potrafi znacznie więcej! U nas w ten sposób poławia się sandacze, okonie, szczupaki i sumy. O przyłowie w postaci innych ryb nawet nie wspomnę. Oczywiście drop shot doczekał się od razu opinii "najskuteczniejsza metoda" i tym podobne (zwłaszcza w reklamach i wędkarskiej prasie). Mimo, że jak to w spinningu - skuteczny to on może i jest, ale tylko w niektórych sytuacjach. Na przykład: mamy w łowisku okonie i sandacze, nie chcą żerować, a wiemy że tam są. Olewają woblery, klasyczne jigi, wirówki i wahadła, gardzą cykadą. Niby podpływają, ale nie decydują się na atak. Wtedy właśnie możemy sięgnąc po drop shota. Sama budowa zestawu jest banalnie prosta. Prostsza jeszcze niż boczny trok. Wygląda to mniej więcej tak:
Jak widać na obrazkach, wszystko jest banalne w swej budowie. Przynęta znajduje się w ustalonej (długością pomiedzy hakiem, a ciężarkiem) odległości nad dnem.
Prowadzenie odbywa się jednak inaczej niż w czasie trokowania. Tutaj nie "wleczemy". Jigujemy ciężarkiem po dnie. Podkreślam "ciężarkiem" gumka na naszym haku tańczy wtedy powyżej i wykonuje najrozmaitsze ewolucje mające na celu sprowokowanie drapieżnika. Prowadząc przynętę w tej metodzie nie wykonujemy jednak żadnych długich skoków, a jedynie podszarpnięcia. A właściwie to wprawiamy w drżenie zestaw za pomocą nadgarstka, utrzymując cały czas napiętą linkę. Wijąca się na haku gumka jest wówczas łatwym celem dla nawet ospałych drapieżców. Wygląda jak schizofreniczka, która przybłąkała się przez przypadek w miejsce, gdzie być jej nie powinno. Żaden drapieżnik jej nie podaruje, nawet najedzony. Po prostu humanitarnie dokona eutanazji ;-) by nie cierpiała dłużej w tych konwulsjach.
Najlepszy filmik demonstrujący metodę drop shot, widać dokładnie sposób prowadzenia przynęty. Zarówno przy pomocy kija, jak i samego kołowrotka:
https://www.youtube.com/watch?v=WT3nhp8iV1c
Przynęty
Nowe metody generują oczywiście całkowicie nowe produkty. Przecież to nie do pomyślenia, żeby poprawny spinningista, "na czasie" używał zwykłej gumy stosując dropa. Producenci więc zaczęli prześcigać się w wytwarzaniu przynęt "specjalnie do metody drop shot" ;-) Gumowe rybki o naturalistycznym wyglądzie, które potrząsają ogonkiem kiedy się nimi "dropuje". Glisty, kraby, jakieś skorupiaki, żaby i inne. Moim zdaniem nie ma większego znaczenia co założymy na hak. Ważna jest płaszczyzna w jakiej pracuje nasz wabik. Jak ktoś chce zastosować drop shota, nie musi od razu się zaopatrywać w "specjalistyczne" przynęty. Można założyć zwykłego twistera. Kopyta i rippery można zastosować po odcięciu im końcówki ogonka. Merdając samym kikutem będą bardziej atrakcyjne.
Haki
Tutaj podobnie - kształtów haków specjalnie do "drop shota" stworzono od groma. W zależności, czy naszą przynętę nadziewamy na krótkim haku za sam pyszczek, aż do haków z dłuższym trzonkiem, których groty wystają w połowie wabika. Moim zdaniem wystarczy każdy dobry haczyk, który zawiążemy. Oczywiście lepsze są te z oczkiem, które będą utrzymywać bezwładną przynętę tak by się nie odwracała "do góry nogami".
Ciężarki
Jakiekolwiek. Na dnie piaszczystym, żwirowym, albo ogólnie "miękkim" dobre są ołowiane kulki. Takie same jak do troka. Na dnie kamienistym lepsze są "pałeczki".
Zestawy
Podobnie jak w przypadku troka. Zestaw dobieramy do wielkości ciężarka, którego używamy. Jak chcemy polować na okonie w płytkiej wodzie, to kijek leciutki, którego gramatura wyrzutu pozwoli na operowanie ciężarkami jakich zamierzamy używać. Jeśli chodzi o akcję, to uważam, że lepsze są kije sztywniejsze. Podszarpując ciężarek i wprowadzając w drganie zestaw, lepszy kontakt będziemy mieli właśnie przy pomocy sztywnego badyla. Jako linki dobrze jest używać plecionki, która również lepiej przenosi drgania ze względu na znikomą rozciągliwość. Pamiętajmy jednak, że drop shot to przede wszystkim metoda na ryby, które niechętnie żerują. Na płytszych łowiskach warto więc założyć na sam koniec - w ramach "przyponu" żyłkę. Nie będzie budzić podejrzliwości u ryb - zwłaszcza tych "niechętnych do współpracy".
Osobiście tą metodę uważam za bezwartościową (podobnie jak trok). Po prostu stosowanie jej nie przynosi mi takiej przyjemności i satysfakcji jak klasyczne spinningowanie, gdzie prowadzę przynętę, a nie ciężarek. Oczywiście zakupiłem zestawik gumek do niej na allegro, gdy postanowiłem spróbować szczęścia ;-) Po kilku połowach te shady i krewetki nadziewałem na zwykły łeb jigowy i normalnie tym jigowałem. Sandaczom się nawet podobało! Dropa używam tylko na łowiskach prywatnych (na które jeżdżę bardzo rzadko). Powodem jest dyskusyjnośc metody względem regulaminu RAPR. Przez niektórych drop shot może zostać zinterpretowany jako łowienie w pionie, które na wodach PZW jest metodą niedzwoloną.
Dodaj komentarz