Glidery
17 kwietnia 2020, 11:25
Glider to przynęta z rodziny jerków, która w ostatnich kilku latach robi prawdziwą furorę wśród spinningistów. Słowo "glider" z jęz. angielskiego znaczy "szybowiec". Nazwa tych jerków wzięła się właśnie od szybowania. Ich praca jest niepowtarzalna. Każde podciągniecie glidera, to szybowanie właśnie. To w lewo, to w prawo. Glidery udowodniły swą potężną skuteczność przy łowieniu przede wszystkim szczupaków, ale nie tylko. Na mniejsze modele nabierają się okonie, sandacze, na większe zdarza się sum. Ich największymi zaletami jest spora "lotność" co umożliwia wykorzystanie ich w castingu (nawet małych i średnich modeli). Glidery są ciężkie i najczęściej tonące. Umożliwiają obłowienie wiele różnych rodzajów łowisk. Można nimi łowić na płyciznach, w miejscach gdzie głębokość wynosi nawet 0,5 metra. Można wrzucać je pomiędzy rosnące w wodzie trzciny, gdzie lubi siedzieć szczupak. Główną zaletą tych przynęt jest przede wszystkim ich praca w wodzie, oraz mnogość technik ich prowadzenia. Według niektórych spinningistów to właśnie glider jest podstawową przynętą castingową. Po części się z tym zgodzę. Zwłaszcza podczas polowania na szczupaki glidery są wabikami niezwykle wdzięcznymi. Bardzo daleko latają i samo ich prowadzenie jest sporą frajdą. Podszarpywanie, podciąganie, przerwa, dwa obroty korbką... Z gliderem można robić dosłownie wszystko, a on cały czas będzie „wariował” w wodzie. Początkującym castingowcom i spinningistom mogę polecić tą przynętę właśnie ze względu na jej wszechstronność. Nie można powiedzieć nigdy, że się jej nie potrafi prowadzić. Cokolwiek byśmy z nią robili, ona i tak kusić będzie drapieżniki. Początkujący powinni pamiętać tylko jedno: nie można pozwolić na to by linka w jakiejkolwiek fazie prowadzenia „zwisła”. Należy cały czas dbać o to by była napięta. Umożliwia to ciągły kontakt z przynętą, dzięki czemu nie przegapimy brania. No właśnie. Brania! Łowiąc glidearmi miałem już różne rodzaje brań. Typowe „wbijanie się w beton” – czyli zatrzymanie w miejscu stawiające opór jak twardy zaczep. Delikatne przytrzymania. Uderzenia z boku z siłą pędzącej lokomotywy (te uwielbiam zwłaszcza). Na każde trzeba być ciągle przygotowanym. Glider to przynęta twarda i nie będzie czekać w pysku drapieżnika w nieskończoność na zacięcie. Dlatego staram się ciąć od razu każde podejrzane zachowanie zestawu. Aby to zrobić konieczny jest stosunkowo sztywny kij o c.w. dostosowanym do masy wabika. Takim właśnie „kołkiem” najlepiej zacina się ryby o twardych pyskach – jak szczupaki i sandacze.
Powróćmy do prowadzenia gliderka. Kilku kolegów po kiju, którzy rozkochali się w tych przynętach potrafią je prowadzić na multum sposobów. Każdy z nich ma swoje techniki prowadzenia tego samego wabika. Uwierzcie mi, że każdy z nich łowi ryby. Jak obserwowałem ich przynęty jak się zachowują w wodzie, to musze przyznać, ze każdy rodzaj prowadzenia sprzyjał ich akcji. Słowem – jedna przynęta – tysiące akcji – ze względu na sposób jej prowadzenia. Dłuższe i krótsze odjazdy na boki, opadanie z lusterkowaniem i wszelkie kombinacje tegoż o różnych długościach, szybkościach, okresach… Bogactwo!
Tonącymi liderkami można obłowić praktycznie każdą strefę wody. Do głębokości 3-4 metrów bardzo komfortowo. To ich kolejna zaleta. Dzięki temu możemy penetrować różne głębokości naszego łowiska.
Przykładowo – na głębokości nie większej niż 1metr używam gliderów pływających. Na miejscach głębszych – tonących. W zależności od głębokości (mniejsza, większa) dobieram ciężar przynęty tak by czas zanurzania się na porządaną głębokość był jak najkrótszy. Prowadzę przynętę na wszelkie znane mi sposoby i nieustannie staram się poszerzać ilość stosowanych technik. Podszarpuję szczytówką skierowaną w dół, podciągam na przemian na boki, przyspieszam zwijanie, zwalniam, czasem zaprzestaję i pozwalam przynęcie swobodnie opadać. Pozostawiam na dnie (jeśli nie jest porośnięte dywanem roślinności, gnijących liści itp.), po czym startuje gwałtownie, lub flegmatycznie. Naprawdę – prowadzenie glidera to świetna zabawa. Na dodatek zabawa wymagająca kreatywności i skupienia. A ja tak właśnie lubię łowić najbardziej. Kombinacyjnie iw skupieniu. Tylko takie łowienie pozwala mi realizować się – jako wędkarz.
Zobaczcie sami jak latają „szybowce” w wodzie!
Dodaj komentarz