Spinnerbaity
17 kwietnia 2020, 11:43
Spinnerbaity – przynęty popularne za oceanem tak samo jak u nas popularne są obrotówki. Amerykanie mieli jednak inną koncepcję budowy przynęty z wirującym skrzydełkiem od naszych konstruktorów. O ile klasyczna blaszka obrotowa ze standardowym korpusem nadaje się niemal wyłącznie do obławiania niezbyt głębokich miejscówek (są wyjątki rzecz jasna), to spinnerbaitem można się dostać praktycznie na każdą głębokość. Spinnerbaitem można spenetrować każdy dołek w rzece, nawet taki, o kilkunastometrowej głębokości. A bywa, że właśnie tam siedzi sum lub sandacz, szczupak albo okoń gigant. Gatunki te wymieniłem celowo, bo to właśnie one są najczęstszymi amatorami połykania spinnerbaitów. W USA i Kanadzie spinnerbaity to jedna z głównych broni na bassy wielkogębowe, muskie i valleye („ichni” sandacz). O spinnerbaitach chciałem napisać przede wszystkim dlatego, że ludzie na forach internetowych zadają pytania odnośnie tych wabików. Ostatnio przeczytałem topik, gdzie autor pytający o tą właśnie przynętę usłyszał w odpowiedzi (a właściwie przeczytał ;-) ), że nie ma sensu sobie zawracać głowy takimi wynalazkami… Ręce opadają. Autor tej odpowiedzi chyba nigdy nie miał spinnerbaita i nie bardzo wiedział do czego on służy. A jak to bywa z przynętami spinningowymi, spinnerbait bywa niekiedy doskonały i znacznie łowniejszy od innych przynęt. Mowa tu właśnie o dołkach i głęboczkach. Celowo pomijam trollingowanie w jeziorach, bo dla mnie to metoda tak samo „sportowa” jak łowienie na grunt trupami i żywcami. Ktoś powie, że obłowić głęboczek można jigami. Zgadza się – ale nie zawsze te jigi, (gumy, koguty, czy coś jeszcze innego) wzbudzają zainteresowanie u ryb. Czasem im czegoś brakuje. Tym „czymś” może być właśnie wytwarzanie zawirowań wody o większym natężeniu. To właśnie te zawirowania, mogą podrażnić linię boczną drapieżnika do ataku. Spinnerbaity są produkowane z jednym, dwoma lub nawet z trzema wirującymi skrzydełkami. Imitują wówczas całą ławicę małych rybek. Uwierzcie mi, że sum lub większy sandacz może się nie pofatygować do jednej rybki przepływającej w jego polu rażenia, ale jak namierzy coś takiego, to już mu się zachce. Spinnerbaity są banalnie proste w swojej budowie. Każdy może wykonać kilka sztuk we własnym – domowym zakresie (ale o tym wkrótce w osobnym artykule).
Ja używam niekiedy tych przynęt do połowu pstrągów tęczowych. Znam jedno miejsce, gdzie te ryby je uwielbiają. Stosuję wtedy tylko swoje własne „hand mady” – w niewielkich rozmiarach, ze skrzydełkiem o rozmiarze „0” i mikrojigiem na dolnym ramieniu.
Największymi zaletami spinnerbaitów jest to, że są praktycznie nie spotykane nad naszymi wodami – ryby ich nie znają. Można nimi także jigować, czego klasyczną wirówką z obciążeniem znajdującym się pomiędzy strzemiączkiem, a kotwiczką się nie da. Ich wadą jest cena – niekiedy znacznie wyższa niż cena dobrego woblera. A to przecież tylko kawałek drutu, główka jigowa, skrzydełko z wirówki i krętlik, na którym obraca się skrzydełko. Wkrótce zademonstruję prosty sposób, jak krok po kroku wykonać spinnerbaita samodzielnie. Ja osobiście gorąco polecam te przynęty. Zwłaszcza wtedy gdy sandacze i szczupaki nie biorą. Czasem warto założyć je na agrafkę wtedy, gdy ogólnie „nic nie skubie”. Mój kolega rok temu narzekał na brak ryb, w miejscówce, do której go wyciągnąłem. Dałem mu swojego „hand made’a” i nadział mu się na niego boleń na brązowy medal. Po powrocie do domu wykupił na allegro chyba z 10 sztuk (jest leniwy i zrobić samodzielnie mu się nie chce).
Dodaj komentarz