Boczny trok
18 kwietnia 2020, 15:53
Boczny trok, to metoda diabelnie skuteczna i (dla mnie) tak samo niesportowa. Odbiera wielkie emocje podczas spinningowania. Chodzi mi o: bezpośredni kontakt z przynęta i rybą na zwykłym zestawie, gdzie przynęta dynda na końcu zestawu, bezpośrednio przypięta do agrafki. Są jednak momenty, że trok jest jedyną metodą umożliwiająca nam złowienie ryby. Są to sytuacje, gdy ryby znajdują się w sporej odległości od naszego stanowiska, lub na dużej głębokości i mają ochotę tylko na przynęty maleńkie. A małego paproszka nie ma jak podać na znaczną odległość i na wielką głębię. Tradycyjna główka, którą możemy uzbroić takie maleństwo, może ważyć co najwyżej kilka gramów, a dodać należy, że nawet przy takim zbrojeniu, przynęta będzie zachowywała się nienaturalnie. Odpowiedzią na te problemy jest właśnie boczny trok. Jako, że podczas jego stosowania używa się naprawdę małych gumek jako przynęt (głównie tradycyjne twisterki i ośmiorniczki), złowić można naprawdę wszystko. Utarło się, ze na "troka" łowi się tylko okonie, a jednak praktyka pokazuje, że w pewnych miejscach okonia tą metodą możemy nie złowić wogóle. Naszą przynętę połknie za to bardzo chętnie: leszcz, krąp, płoć, czasem jaź, kleń lub brzana albo jazgarz. W każdym razie: "lepszy rydz, niż nic!"
Sprzęt do troka
Wędka delikatna. c.w. max do 16g, ale sprawdzą się też lżejsze - np. do 12g. Przesadą natomiast jest stosowanie kijków o c.w. poniżej 10g. Czasem po prostu trzeba zastosować ciężarek cięższy, jeżeli głębokość łowiska lub odległość, na której chcemy łowić, tego wymaga. Łowienie ciężarkami powyżej 15g. osobiście uważam za przesadę. Jeśli chodzi o linkę, to stosuje się głównie żyłki. Ekstremaliści łowią nawet na przypon z żyłki o średnicy 0,10mm, maksymalnie do 0,12mm. Dla mnie to też przesada. Wolę solidną „żyłę” o grubości 0,16mm. Plecionki podczas "trokowania" nie stosuję wogóle. Już próbowałem - wbrew naukom moich nauczycieli - efekt był taki, że przeżyłem rozczarowanie kilkakrotnie. Ale cóż - człowiek uczy się na błędach...
Przynęta
Gumki, gumki i jeszcze raz gumki. Ripperkopodobne odpadają, wpadają w ruch wirowy na haczyku i prezentują się w wodzie beznadziejnie. Pozostają twisterki i ośmiorniczki. Szybując nad dnem, mają imitować larwy, małe robaki i tym podobne żyjątka. Dlatego z kolorów najlepiej zaczynać od ciemnych. Wiele osób jako ideał, poleca gumki w tzw. kolorze "motor-oil", ja szczególnie dobrych efektów na nie, nigdy nie miałem. Może to świadczyć o tym, że ryby z "moich" łowisk mają inne upodobania, albo podwodne robale mają inną barwę. Być może przejrzystość wody i głębokości na których łowię, powodują że przynęta w tej barwie, nie jest zbyt atrakcyjna, lub zwyczajnie niewidoczna. Dla mnie ideałami są kolory: czarny, czarny z brokatem, brązowy z różnymi kolorami brokatu, pomarańczowy, ciemnozielony, fioletowy, szary oraz biały i fluo. Przynęty, których używam, nie mają nigdy więcej niż 3,5 cm. długości. A za najlepsze uważam miniaturowe paprochy - "jednocalówki". Gumki zbroję w pojedynczy haczyk, dostosowany wielkością do przynęty. Moim zdaniem, nie ma znaczenia, czy haczyk będzie z "łopatką", czy z "oczkiem", chociaż znam ludzi, którzy dyskusję o wyższości jednego nad drugim mogliby ciągnąć w nieskończoność.
Oprócz gumeczek, ciekawym pomysłem są sztuczne muszki. Tak, tak - takie same jak używają muszkarze. Odpowiednio dobrana muszka do warunków łowiska - jakaś larwa lub coś w tym stylu, ciągnięta pod wodą, jest dużo skuteczniejsza niż jakakolwiek gumka! Trzeba jeszcze tylko mieć dostęp do takich muszek, umieć je robić, a najlepiej znać dobrego muszkarza, który zawsze "wie co w wodzie piszczy" i udostępni nam swoje cudeńka.
Ciężarki
Nie chodzi mi o gramaturę - tutaj każda rada napisana w artykule, może się okazać nietrafiona. Ciężar dobieramy do swojego łowiska, jego głębokości i uciągu wody - o ile łowimy w rzece. Jedyne na co chciałbym zwrócić w tym miejscu uwagę, jest kształt ciężarka. Są używane gruszki, łezki, kulki i inne kształty. Jak dla mnie najlepszy i najbardziej uniwersalny jest kształt pałeczki - zwłaszcza na dnie kamienistym - rzadko grzęźnie w zaczepach, z kolei "łezka" i "kulka" są dobre na dnie miękkim - zbierają mało zielska.
Montaż
Trok wiążemy do linki głównej, za pomocą jakiekogolwiek węzła, który nie będzie powodował przesuwania się troka wzdłuż linki głównej. Długość samego troka i odległość węzła od przynęty, to znów temat na nieskończoną dyskusję. Ja zaczynam od troka o dł. około 20-25 cm i w miarę potrzeby zwiększam go maksymalnie do 0,5 m. - staram się dostosować go do głębokości żerowania ryb. Spece od trokowania w jeziorach, mają opanowane do perfekcji błyskawiczne przedłużanie i skracanie troka. Łowią czasem kijami o dł. ponad 4m i ich troki czasem mają nawet 2 m. długości. Oczywiście kryteria doboru długości dokonują na podstawie obserwacji zachowania ryb w zbiorniku, w którym łowią. Kolejną dyskusyjną kwestią jest używanie potrójnych krętlików do montażu zestawu. Jedni twierdzą, że to bardzo praktyczne, inni że plącze linkę. Ja krętlików takich nigdy nie używałem i nie używam, bo mój "trokowy guru" mnie tak nauczył. Poza tym nie widzę sensu stosowania w takim zestawie krętlika. Jest on po prostu zbędny. Przynęta ma szybować nad dnem, a nie być ściągana w dół, przez te ułamki gramów, stanowiące krętlik. Tylko taki sposób podania zapewni jej naturalną prezentację pod wodą.
Prowadzenie przynęty
Nie ma reguł! Jedni ściągają szybciej, z przerwami i nieregularnie. Jeszcze inni wloką ciężarek po dnie. Ja jestem zwolennikiem stosowania obydwu metod. Staram się łowić przede wszystkim "na wleczonego", ale czasem zatrzymuję ściąganie przynęty, czasem lekko przyspieszę, byle bez żadnych szaleństw. Tnę w przypadku każdego nienaturalnego przygięcia szczytówki.
Dodaj komentarz