Dobór woblera
16 kwietnia 2020, 16:23
Piękny dzień, piękna pogoda i co najważniejsze – wolne od pracy. Czyli to co lubimy najbardziej – dzień nad wodą, od rana do wieczora. Zabieramy sprzęt do samochodu i zawijamy się na łowisko. Na miejscu – zapach przyrody, słoneczko, cień, nic tylko znaleźć stanowisko i popróbować woblery, które nasz wędkarski zakupoholizm nakazał nam nabyć w ostatnich tygodniach. Wszystkie, nowe, piękne, jeszcze niewypróbowane!
Cała nasza sielanka zanika, kiedy w końcu pojawia się pierwszy problem, po zmontowaniu wędki: „Który wobler wybrać”? Jeśli chodzi o wybór woblerów, to istnieją ważne czynniki, na które musimy zwrócić uwagę: głębokość łowiska, przejrzystość wody, jej temperatura oraz gatunek, na który zamierzamy polować. Istotne są często także humory ryb, które chcemy łowić. Bo niby ile to już razy wszystko się zgadzało, a jednak one dalej nie chciały zagryzać naszych cudownych wobków?
O ile kilka czynników, mających wpływ na brania ryb, są łatwe do sprawdzenia, to w przypadku humoru ryb, musimy częstokroć poeksperymentować, zanim znajdziemy to, o co im będzie chodzić. Jeśli woda, w której łowię ma niską temperaturę, staram się dobrać woblera o bardzo agresywnej akcji i niewielkiej amplitudzie. Mówiąc krótko – wobler ma chodzić drobniutko i szybko. Zmarznięte rybki i drobnoustroje poruszają się właśnie w ten sposób. Z kolei prędkość prowadzenia woblera musi być możliwie jak najbardziej ospała. Nasz wobek musi pracować przy bardzo wolnych podciągnięciach. Nie może być sprinterem, który cały dystans pokonuje jednostajnie. Lepiej gdy będzie „emerytem” – powoli, po kilka kroków i krótka przerwa, by złapać oddech. Ciasny ruch z boku na bok imituje energooszczędny ruch stworzeń w zimnym otoczeniu. Z kolei w ciepłej wodzie, wobler powinien poruszać się szerzej – może wachlować ogonkiem na boki, by rozpychać jak największe ilości wody.
Głębokość penetracji wody
Jeśli ryby znajdują się dwa metry pod powierzchnią, wydaje się że idealne będzie zastosowanie przynęt, których głębokość pracy to 1,5-2m. Ale jeśli ryba nie żeruje, lepsze jest zastosowanie takich, które schodzą poniżej poziomu wzroku ryby. Zwłaszcza jeśli dosięga ona dna i potrafi wzbić denny pył, który podrażnia skrzela ryb, które są w letargu.
Oczywiście możemy mieć wobler, który chodzi na głębokość, o którą nam chodzi, może mieć właściwy kolor, ale brań nadal nie będzie. Pozostaje więc eksperymentować z prowadzeniem. Powoli, bardzo powoli, powoli z przerwami, w końcu szybko, jednostajnie. O doborze kolorów napisano na tej stronie już wystarczająco dużo, by pracę naukową opublikować, więc ja sobie daruję, ale wtrącę tylko zasadę naturalności: ciemna woda – ciemna przynęta, woda przejrzysta – przynęta przezroczysta, perłowa, jasna.
Zakładając że nasze woblery, to imitacje rybek, bez żadnych raków, owadów itp. to sprawa doboru, też się nieco upraszcza – zakładajmy na agrafkę imitację gatunków, które są w naszym zbiorniku. Biorąc pod uwagę nasz ekosystem, to chyba każdy spinningista wie o tym, że w pudełku trzeba mieć imitacje: uklei, kiełbi, płoci na większości łowisk, a w przypadku polowań na pstrągi, albo sumy, dobrać można jeszcze wobki, które uzurpują inne gatunki, stanowiące pożywienie naszych obiektów połowu.
Na koniec jeszcze jedna rada: wybór idealnego wobka nie ma sensu, jeśli używasz ich nieprawidłowo. Sparujcie swoje przynęty z odpowiednim zestawem, którym łowicie.
Dodaj komentarz