Fluo – jokerowy kolor


17 kwietnia 2020, 11:23

Wielu wędkarskich autorytetów uważa, że przynęta powinna swoim wyglądem (wielkość, kształt, praca w wodzie, kolor) przypominać stworzenie zamieszkujące dane środowisko. Skądinąd jest to prawda. Często takie właśnie przynęty są najskuteczniejsze. Woblerek „płotka” na szczupaka, paproszek „motor oil” na okonka itd. Są świetne! Nie wzbudzają podejrzliwości u ryb i często ryby zagryzają je bez wahania. Zdarzają się także dni, kiedy ryba jest w łowisku, a nie żeruje. Olewa klasycznie wyglądające „killery” i za nic nie chce wziąć. Nie pasuje jej tempo i sposób prowadzenia, głębokość… W akcie rozpaczy na agrafki idą dziwolągi. Gumka, woblerek, wirówka ze skrzydełkiem o barwie nazywanej powszechnie „oczojebem”. I taki schizol – nie przypominający niczego, co żyje pod wodą, łowi wówczas ryby. Jak to wytłumaczyć? Do końca nie wiadomo. Jedna z teorii mówi o reagowaniu agresją na jaskrawe przedmioty. Atak następuje nie poprzez głód, a przez instynkt. Drapieżnik chce zabić nieprzyjaciela, który dostał się na jego terytorium. Ale jak wytłumaczyć, że całe stado okoni naparza w fluorescencyjnego paprocha tak, że ścigając przynętę, zderzają się bokami?

fluo, przynęty fluo

Ja tego nie wiem. Ale miałem kiedyś taką sytuację. W ciągu 1,5 godziny złowiłem na ultralighta jednego okonka. Nie chciało mi się wędrować wzdłuż brzegu, za pół godziny zaplanowany miałem powrót. Postanowiłem postać w miejscu i porzucać. Zakładałem różne kolory paprochów (dokładnie tych samych modeli) na główkę i wykonywałem każdym z nich po kilka rzutów. Po założeniu jaskrawego różu – ryba za rybą. A właściwie okoń za okoniem.

Inna sytuacja – szczupaki. Woda przejrzysta, nieduże, chociaż nieskażone jeszcze wędkarzami jeziorko w lesie. Przypomniała mi się słynna teoria: „Jeśli woda przejrzysta, to barwy przynęty stonowane, w mętnej jaskrawe”. Szczupaki nie były dobre w teorii. Nie interesowała ich żadna przynęta, oprócz twistera fluo. W pół godziny 4 sztuki dały się nabrać. Piąty ściągnął gumę (poszarpaną przez poprzedników) z główki jigowej.

A teraz z innej beczki – woda mętna. Szczupak i okoń nie wchodzą w grę. Rzeka Wisła i sandacz oraz sum. Zwłaszcza sum! Wąsate cielsko nabiera się w 80% przypadków moich połowów na fluo w ostatnich 3 sezonach! W pierwszym sezonie nie zwróciłem na to uwagi. W poprzednim – złowiłem tylko 4 sumy warte uwagi (wszystkie na fluo!). W tym sezonie tylko jeden sum, którego złowiłem, wziął na inną przynętę niż fluo! Ktoś powie: „Pewnie najczęściej łowisz na fluo?” – Nic z tego. Od połowy lipca zacząłem stosować taktykę, że wykonuję np. po 12 rzutów tym samym kolorem gumy i zmiana na inny kolor. Stąd częstotliwość stosowania każdej barwy jest taka sama. W tym roku tylko jeden sum (niewymiarowy zresztą) wziął na gumę o innym kolorze – szarego raczka. Reszta – kopyta fluo, twistery, wobler.

Jeśli chodzi o sandacza – tylko czerwiec stał pod znakiem fluo. Od lipca sandacz był u mnie tylko przyłowem podczas sumowych połowów. Brały na brązowe wormy, pomarańczowe, przezroczyste kopyta z brokatem, białe rippery z niebieskim grzbietem. Od września przeszły na barwy ciemne.

Kleń – obrotówka o rozmiarze 1 w kolorze fluo jest dla mnie numerem 1 gdy jest pochmurno i deszczowo. „Black fury” w żółte kropki i wszelkiego rodzaju woblery muszą ustąpić jej miejsca.

Przypadków możnaby jeszcze mnożyć. Ale po co? Od tego sezonu prowadzę, we własnym zakresie, statystykę skuteczności poszczególnych przynęt. Staram się w danych warunkach połowić każdym rodzajem, jaki mam w pudełku przygotowanym na dane łowisko.

Teoria że fluo płoszy ryby – wydaje się być w tym sezonie mniej trafna.

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz