Prowadzenie woblera
18 kwietnia 2020, 16:28
Wobler - to przynęta, którą spinningiści traktują ze szczególnym pietyzmem. Wynika to głównie z jej budowy, urody i niekiedy super zachowania w wodzie. A być może wierzymy w woblery dlatego, że są najdroższymi ze wszystkich przynęt? W każdym razie, nad żadną przynęta człowiek nie rozpływa sie tak, jak właśnie nad wobkami. Szczęśliwe i łowne modele, które nieraz wyciągaliśmy z zaczepów włażąc do zimnej wody, mają dla nas niekiedy znaczenie wręcz uczuciowe. A urwać takiego "killerka" to już wogóle niepowetowana strata. Jakoś gumy, czy koguta tak nie żal - nawet gdy także był łowny. Ileż rodzajów woblera istnieje? Całe multum! Są tonące, pływające, powierzchniowe, bezsterowe, sterowe. Wśród każdego rodzaju można wyróżnić po kilka-kilkanaście podgrup. Ileż wzorów, wielkości i kolorów - tego nikt nie zliczy.
Chciałem dziś opisać sposób prowadzenia woblerka. Ze względu na ograniczenia ("czasoprzestrzenne" ;-) ) postanowiłem zawężyć temat tylko i wyłącznie do pływających woblerków ze sterem. W dodatku o rozmiarach mieszczących się pomiędzy 3-8 cm.
Co trzeba uczynić by nasz wobler stał się killerem? Otóż wpływa na to całe mnóstwo czynników. Przede wszystkim dobór wobka. Imitujący wyglądem i zachowaniem rybki żyjące w naszym łowisku, które na dodatek mają w zwyczaju na nich żerować - ideał! Załóżmy więc, że już wybraliśmy takie cudo z naszego pudełka. Jak wydobyć z niego to co najlepsze w wodzie? Jak sprawić, by poruszał się prowokująco? By penetrował odpowiednie warstwy wody? Jakim tępem i jakim sposobem go prowadzić? Na jakiej głębokości? O tym właśnie chce napisać.
Często spinningista zakupuje woblerek, który polecił mu kolega, łowiąc na ten model komplet np. szczupaków. Czasem czytamy w internecie, w prasie wędkarskiej o nim pochlebne opinie i chcemy spróbowac. A tu nic! Ani dotknięcia przez rybę. Łowimy uparcie w przekonaniu, ze skoro nie ma brań, to znaczy, że "nie ma tu ryb". Zmieniamy miejscówki, rzucamy, ściągamy i tak w kółko. Aż do straty przynęty na zaczepie. Mówimy koledze co sądzimy o jego pomysłach, zarzekamy się, że już nigdy nie uwierzymy artykułom, kolegom z sieci itd. Strofujemy siebie za naiwność i wracamy na łowisko z "wypróbowanymi przynętami", zapewniającymi nam średnią 1 szczupaka na tydzień.
Oto moja propozycja jak z każdego modelu wykrzesać to w czym jest najlepszy.
Przede wszystkim przetestujmy go na płytkiej wodzie. Załóżmy polaroidy i prowadźmy sobie za pomoca samego kija wzdłuż brzegu w jedną i druga stronę. Zmnieniajmy tempo, zatrzymujmy, obliczajmy w pamieci ile sekund się wynurza z głębokosci np. 0,5 m i analizujmy.
Gdy już zaczniemy łowić, to po zarzuceniu przynęty odczekajmy chwilkę. Przypomnijmy sobie co widzieliśmy przy brzegu na płyciźnie. Czy wobler zaczynał pracować już przy bardzo wolnym, wręcz leniwym ściąganiu? Czy wykładał się na bok podczas szybkiego ściagania? Jeżeli tak, to poprowadźmy go tak wolno jak to jest możliwe. Zakładając, że chcemy spenetrować przypowierzchniową warstwę wody, przerywajmy co parę obrotów i pozwalajmy mu się bezwładnie wynurzać - by imitował rybkę, która "oczkuje". Czasem przyśpieszmy, nie za często. 2-3 obroty korbką. A nóż naszego wobka śledził drapieżnik i dopiero próba ucieczki ofiary skłoni go do ataku? Do czego zmierzam? Sumując powyższe chodzi o to, by wobek w wodzie zachowywał się właśnie jak ofiara drapieżnika, a nie rytmicznie migający kawałek drewna, pianki, plastiku umalowany w barwy rybki. A tak właśnie wygląda podczas typowego "spinningowania". Czyli rzut i jednostajne ściąganie za pomocą samej korby - najczęściej zbyt szybkie. Ryby owszem - dają się złowić nawet w taki sposób, ale taka metoda łowienia jest znacznie mniej skuteczna, zwłaszcza na te drapieżniki, które są już "tresowane" i wiedzą czym pachnie połkniecie dziwnej - szybko przemieszczającej się rybki. Moim zdaniem, to właśnie sposób poprowadzenia woblerka świadczy o jego łowności, albo jej braku.
Kolejnym ważnym elementem jest zestaw na który łowimy. Chodzi o to, że aby mały wobek (np. 3 cm) ładnie się prezentował w wodzie i poprawnie pracował, nie możemy go umocować do plecionki 20LB, albo żyły "trzydziestki" na dodatek z przyponem stalowym i potężną agrafką. Dopasujmy grubość linki do wielkości wobka. Cieńsza linka zawsze wpływa pozytywnie na jego pracę w wodzie! Delikatny zestaw zapewni nam także możliwośc dalszych wyrzutów, gdy zajdzie taka potrzeba. Zapinajmy nasz wabik zawsze o agrafkę, "półokragła" - te o kształcie "trójkąta" znacznie ograniczają zakres ruchu przynęty.
Jeżeli nie znamy jeszcze dobrze naszych wobków i nie wiemy czego się po nich spodziewać, to można się zasugerować przed łowieniem danymi producenta - odnośnie głębokości na której pracuje. Wielkość i kształt dopasumy do gatunku ryby, którą próbujemy złowić. Takie uproszczenia nie zastapią oczywiście w 100% dokładnego przetestowania naszych cudeniek, ale moga stać się początkową wypadkową do ich testów.
W czasie prowadzenia woblerka bawmy się nim. Cały czas skupiajmy sie na nim i wyobrazajmy sobie co on robi pod wodą. Jak muska o podwodne przeszkody sterem, jak nurkuje, gdy go mocniej podciągniemy, jak wynurza się przy przerwach w prowadzeniu. Sama taka koncentracja na prowadzeniu przynęty stanowi świetny trening dla spinningisty - nie tylko przy łowieniu woblerami, ale każda przynętą. Ułatwia pozostanie w koncentracji non-stop, a jak jesteśmy skoncentorwani, to nie przegapimy brania i nie spóźnimy zacięcia!
Zatem woblery do pudełka i nad wode! Do dzieła! I połamania kija!
Dodaj komentarz