Pstrągi potokowe


14 kwietnia 2020, 15:30

Pstrąg potokowy

Popularny "potokowiec" (Salmo trutta fario) jest ukochaną rybą wielu spinningistów oraz muszkarzy. Znaleźć go trudno (przetrzebione populacje w naszych wodach), podejść go trudno (płochliwość), złapać go trudno (siła i sprzyjające w walce z rybą warunki - oczywiście dla niej, w miejscach jej bytowania). Mimo tego ryba ta ma w sobie tyle uroku, że zapaleńcy potrafią za nią jeździć na drugi koniec Polski nie mając pewności, czy ją w ogóle tam (jeszcze) zobaczą. Tajemne mikro rzeczki w lasach, górach, na odludziach, w których żyją potokowce są pilnie strzeżone przez tych, którzy je znają. Znalezienie takiego miejsca jest czasem drogą do sukcesu na wiele lat i staje się naszą tajemnicą, którą również będziemy strzec, nawet przed przyjaciółmi. Potokowce zamieszkują zimne, dobrze natlenione i dzikie rzeki, najczęściej górskie. Potokowce są przepięknymi rybami. Ubarwione bywają niesamowicie! Ponadto ich ubarwienie zmienia się wraz z warunkami otoczenia. Ponadto potokowiec ma kształt torpedy! W wodzie zachowuje się dokładnie tak samo. Samo życie w silnym i wartkim nurcie powoduje, że jego ciało jest niezwykle umięśnione. Porównanie do torpedy ma jeszcze jedną znaczącą analogię. Pstrąg po zacięciu potrafi pokazać wędkarzowi nowe znaczenie pojęcia "rakieta woda-powietrze" - walczy niesamowicie ostro i wytrwale. Na śmierć i życie. Tak. Pstrąg to prawdziwy podwodny wojownik, samuraj. Prędzej da się zabić niż wyciągnąć z wody. Po doholowaniu potokowca do brzegu często jest on już na wykończeniu. Dlatego też Ci, którzy nie chcą zabijać złowionych ryb i wyznają zasadę "złów i wypuść", często odpinają pstrąga przy brzegu - by nie wyciągać go nawet na chwilę z wody, nie męczyć go dłużej. Bo i po co? W imię kolejnego zdjęcia? Nie ma sensu, niech żyje i cieszy wędkarzy - w tym może i nas w przyszłości. To lepsze niż jakaś fotka. Potokowce dorastają w naszych warunkach do rozmiarów 80 cm i około 5kg wagi. choć oczywistym jest, że spotkanie dziś takiego "kabana" graniczy z cudem.

Pstrągi to typowe drapieżniki, mimo, ze bywają łowione na serek, kukurydzę i ciasto. Głównie odżywiają się innymi żyjącymi stworzeniami. Lubią zjeść owada lub jego larwę, jakąś glistę, robala, czy żabę albo jaszczurkę. Nie pogardzą też rybkami. Z tych ostatnich gustują przede wszystkim w: ciernikach, głowaczach, słonecznicach, brzankach i kozach. Nie pogardzą też małym pstrągiem, są bowiem kanibalami.

Jak spinningiem dobrać mu się do skóry?

woblery na pstrąga

Sprzęt

Co do wędki, to tutaj można pisać godzinami. Na małych "ciurkach" w których żyją pstrągi istnieje zasada - im mniejsza szerokość rzeczki, tym krótszy kij. Stosować można nawet spinningi o dł. 180 cm. Na rzekach większych, jak np. Dunajec można łowić kijami powyżej 3m jeśli ktoś takie lubi. Co do ciężaru wyrzutu, to na małe pstrągi wystarczy lekki kijek, nawet do 15g. większe kabany warto holować na kijach o maksymalnym c.w. do 20, a nawet 25g. Akcja powinna być dobrana z duuuużym zapasem do łowiącego. Ci którzy nie mają doświadczenia, lepiej niech łowią na kije o akcji bardziej miękkiej. Sztywny kij, na który holowaliśmy okonie, klenie i jazie oraz małe szczupaki i sandacze może okazać się zawodny i nie nadąży zamortyzować błyskawicznych zrywów i wolt agresywnego fightera, jakim jest zacięty potokowiec. Oczywiście bardziej doświadczeni pstrągarze poradzą sobie i kijem sztywnym - kwestia wprawy. Kołowrotek może być niewielki, mieszczący 150m żyłki o średnicy 0,2 mm.

Plecionka - tym razem odpada. Dyskwalifikuje ją czysta i przejrzysta woda w której żyją pstrągi oraz zerowa rozciągliwość, która gorzej amortyzuje zrywy ryby niż rozciągliwa (w tym wypadku to zaleta) żyłka.

 

Przynęty

Niemal wszystkie spinningowe. Dobranie odpowiedniej przynęty przy pstrągowaniu przynosi naprawdę niesamowite efekty. Problem jednak w tym, że przynęta ta może być skuteczna tylko na kilkudziesięciometrowym odcinku rzeczki. Kawałek dalej pstrągi mogą preferować coś zupełnie innego. Do łowiska podchodzimy po cichu. Starajmy się nie złamać żadnej gałązki, najlepiej podchodzić w pozycji pochyłej, niektórzy podchodzą na czworaka, a najwięksi ekstremaliści czołgają się, zatrzymując w pewnej odległości od brzegu - takiej jednak, by móc wykonać rzut. I to jest podstawa w polowaniu na te ryby! Pstrągi są tak płochliwe, że spłoszyć je może dosłownie wszystko. To właśnie jest powód, przez który wielu ludzi nie może złowić tej ryby. Ponadto - pstrąg w rzece zajmuje z reguły stanowisko głową skierowaną pod prąd. Czeka w ten sposób na niesione z prądem jadalne kąski i atakuje jak mu coś przypadnie do gustu. Spinningiści i muszkarze toczą od dawien dawna zażartą dyskusję o wyższości jednej metody nad drugą w połowie potoków. I jest to dyskusja całkowicie bezcelowa. Pstrąg może atakować na zmianę i muchy/larwy/owady spływające z biegiem rzeczki, jak i ryby, żaby, czy inne potrawy bardziej "mięsne". Te właśnie cechy pstrąga powinny determinować dobór przynęty. Wabik - jakikolwiek by nie był, powinien pracować nienagannie ściągany z nurtem. Na dodatek nie powinien być wynoszony na powierzchnię przez uciąg wody. Dlatego właśnie zawsze zaczynam od łowienia wahadłówką! Niewielką - dobrze wykrępowaną z blachy o grubości około 1-1,5mm. Umożliwia ona ściąganie z nurtem, z prędkością niewiele tylko szybszą od prędkości z która płynie woda. Już wtedy kolebie się prowokująco w wodzie i zatacza jak rybka porwana przez prąd, która nie może złapać stabilności, ani punktu zaczepienia. Kolejną przynęta jest dla mnie twister. Zwykły, klasyczny, ale z bardzo miękkiej gumy. Musi być ona wyjątkowo miękka, śliska i lepka jednocześnie. Imituje w wodzie robala zmytego z brzegu, albo pijawkę, czy ślimaka bez skorupki. Najmniejsze - jednocalowe paprochy mogą imitować larwy owadów. Kolory jak najbardziej naturalne, ze względu na czystość wody. Chociaż zdarzało mi się łowić nawet na gumki fluo w wodzie, gdzie w "polarroidach" można było zobaczyć dosłownie wszystko. Zaczynam jednak od przynęt brązowych, czarnych, ciemnogranatowych, czerwonych a czasami "brudnych jasnych". Przynęty ripperkopodobne nie sprawdziły mi się nigdy. Dlatego zarzuciłem niemal całkowicie ich stosowanie. Eksperymentuję z nimi tylko, gdy "nic nie bierze" - może kiedyś...?

Przynęta numer 3 jest dla mnie wobler - dla niektórych podstawowa przynęta. Za najlepszy używam maluchy o szerokim i w miarę poziomo ustawionym sterze. Takie modele - o szerokiej akcji łatwo "rozruszać" ściągając je z prądem. Modele pływające w tego typu łowieniu ciężko jest zatopić - tzn. ściągając je z nurtem należy zakręcić korbą bardzo szybko - co może się okazać nawet "za szybko" dla każdego pstrąga. Dobre imitacje "pstrągowych ofiar" w wersjach tonących, potrafią być niekiedy jedynym rozwiązaniem na sporego i "zaprawionego w bojach" pstrąga. Potoki są wzrokowcami i teoretycznie jeśli chodzi o wygląd to właśnie wobler powinien być najlepszy. Można kupić imitacje cierników, głowaczy, pstrążków itp. w kilku wersjach tonących i pływających. Czasem pływającego można spławić z nurtem na większą odległość i podciągać po kilkanaście - kilkadziesiąt centymetrów pod prąd. Bywa że pstrąg takiemu nie przepuści.

Obrotówka - jej wyznawców jest także sporo. Głównie "longów" - łowią nimi ciągnąc pod prąd i bywa że mają dobre efekty. Jednak w latach 70-tych złowić tak pstrąga mógł każdy, kto miał dobrą wirówkę. Dziś trzeba bardziej kombinować. Powodem jest coraz mniej pstrągów oraz zjawisko "przebłyszczenia" - pstrągi się szybko uczą - na własnych błędach. Ja stosuję colorado ciągnięte z nurtem.

Cykada - w miejscach gdzie są wymyte głębokie dołki potrafi zdziałać cuda! Mowa oczywiście o dobrych cykadach. A tych na rynku u nas jak na lekarstwo. Ja korzystam tylko z dwóch produkcji rękodzielniczych, kupując seryjne produkcje cykad przeżyłem rozczarowanie. Niektóre mają zamiast listka skrzydełko od longa (wklęsłe z jednej i wypukłe z drugiej strony), o nieproporcjonalnych kotwicach i kółkach łącznikowych nawet nie wspomnę.

 

Zacięcie i hol

Pstrąg uderza raczej gwałtownie, ale w pewnych okresach, szczególnie po zimie zdarzy mu się tylko lekko "puknąć" w wabik. Branie na żyłce jest zdecydowanie trudno wyczuć, więc jeśli poczujemy/zauważymy coś podejrzanego, to tnijmy szybko i mocno. W czasie holu pstrąga trzeba zachować spokój, chociaż nie jest to prosta sprawa, bo adrenalina się wręcz gotuje. Wpadanie w panikę po pierwszej "świecy" którą wykona duży potok jest tym bardziej nie wskazane. To właśnie błędy łowiącego są najczęstszą przyczyną spięć w czasie holu. Należy się skupić przede wszystkim, by nie wlazła w zawady, po jakimś czasie pstrąg zacznie słabnąć i wtedy to my możemy zacząć dyktować warunki. Pstrąga odpinajmy pensetą/szczypcami jeszcze w wodzie! I niech spływa! ;-)

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz