Sandacze na spinning
14 kwietnia 2020, 15:28
SANDACZ
Sandacz jest przedstawicielem rodziny okoniowatych. Okonia bynajmniej nie przypomina. Ciało ma wydłużone, a paszczękę uzbrojoną w zęby. Występuję w rzekach nizinnych, jeziorach i zbiornikach zaporowych. Można go także spotkać w strefie przybrzeżnej morza. Grzbiet ma zielono – szary i biały brzuch. Boki są ozdobione pionowymi pręgami. Oczy – opalizujące, niemal świecą w ciemności. Sandacze dorastają teoretycznie do 120cm i około15kg wagi. Sandacz jest na większości wód w Polsce dominującym drapieżnikiem – mowa oczywiście o wodach nizinnych. Kilkadziesiąt lat temu, na 20 złowionych szczupaków znalazł się jeden sandacz, obecnie proporcje te mają się niemal odwrotnie.
Sandacze mają doskonały wzrok. Świetnie widzą w ciemności i w bardzo mętnej wodzie. Ich ulubionym pożywieniem są: ukleje, jazgarze, kiełbie, stynki, większe osobniki jedzą też płocie i karasie. Oprócz tego sandacz lubuje się w innych stworzeniach: żabach, jaszczurkach, pijawkach, glistach. Młodsze sandacze często żyją stadnie. Starsze prowadzą najczęściej samotny tryb życia. Przyjmuje się, że sandacz żeruje 2 razy w ciągu doby. Raz o brzasku, a drugi raz po zachodzie słońca. I jest to mit. Wie o tym każdy, kto złowił sandacza w środku dnia (a dzieje się tak bardzo często), albo w środku nocy (standard). Jak dla mnie najlepszą porą na sandacza jest wczesny zmrok, chociaż zdarza się, że sandały ruszają dopiero po godzinie pierwszej w nocy. Sandacze najlepiej zaczynają żerować w drugiej połowie września. Wtedy stają się dla mnie rybami numer 1 i to głównie im poświęcam swoje późno jesienne i wczesno zimowe połowy. Biorą świetnie nawet jak już leży śnieg i można je łowić aż do 31 grudnia.
Latem poluję na sandacza przy powierzchni i tylko w nocy!
Jesienią zawsze szukam na kamienistym dnie. Czy jest to rzeka czy woda stojąca. Tam o niego najłatwiej. O tej porze roku wybieram tylko głębokie miejsca, dołki.
Sprzęt
Chociaż wiele autorytetów podaje jako najlepsze wędki na sandacza sztywne kije o c.w. do 40-50g. ja uważam, że to gruba przesada. Sandacze biorą bardzo delikatnie i tak ciężki kij nam nie zasygnalizuje słabiutkiego skubnięcia. Oczywiście kij powinien być sztywny, bo sandacza trzeba zaciąć bardzo mocno – ze względu na jego kościsty i twardy pysk. Dla mnie wystarcza kij o c.w. do 20g. Oczywiście w przypadkach, gdzie nie jest wymagana cięższa przynęta. Wtedy należy dobrać kij o odpowiednich parametrach. Jako że sandacz nie należy do wielkich fighterów, kołowrotek może mieć spore przełożenie – przydatne jest to zwłaszcza podczas kasowania luzów na lince przy technice łowienia „z opadu”. Linka – możliwie najcieńsza. Stosuję tylko plecionki. Zacięcie sandacza z dużej odległości używając żyłki jest mało realne. Linka w łowisku gdzie nie ma wiele zaczepów może być cienka. Wpłynie to znacząco na ilość brań. W łowisku pełnym zaczepów (np. zbiorniki zaporowe, gdzie na dnie są karcze itp.) trzeba stosować grubszą i mocniejszą linę – uchroni nas to przed niepotrzebnymi stratami w przynętach.
Technika
Spece od łowienia w zbiornikach zaporowych za najlepszą technikę uważają „opad”. Po zarzuceniu przynęty kasujemy luz na lince i pozwalamy przynęcie (w tym wypadku najczęściej jigowi) opadać na napiętej lince. Podczas opadania wabika bacznie obserwujemy szczytówkę wędki, oraz linkę. Każde ich nienaturalne zachowanie zdecydowanie zacinamy. Szczytówka może się przygiąć, linka może zwiotczeć, naprężyć się, przesunąć w bok itp. Każdy z tych sygnałów może oznaczać delikatne branie mętnookiego. Podczas opadu szczytówka pozostaje lekko przygięta, prostuje się w momencie kiedy wabik osiągnie dno. Gdy już to zrobi podbijamy przynętę za pomocą kija lub/i kołowrotka, kasujemy luz linki i znów pozwalamy swobodnie opadać. Wbrew pozorom jest to dobry sposób nie tylko na jeziorach i zbiornikach zaporowych. Sprawdza się również w rzekach. Tutaj sprawę nieco komplikuje uciąg wody, na który musimy brać poprawkę. Jednak gdy mamy namierzony głębszy dół o słabszym uciągu i kamienistym dnie, możemy spodziewać się bardzo wiele.
Sandacze można łowić także przy powierzchni, gdzie często żerują na stadach uklejek – zwłaszcza nocą. Wówczas używamy woblerów, wahadłówek i wirówek, a prowadzimy je umiarkowanym tempem.
Przynęty
Przynęta numer 1 na sandacza są jigi! To właśnie one są idealne do łowienia „z opadu”.
Można wyróżnić ich dwa podstawowe typy najpopularniejsze przy połowie sandacza.
Pierwszą z nich są gumy na jigowym haku. Wszelkie ich rodzaje, czyli: rippery, twistery, wormy, raki, shady oraz wszystko gumowe co można nadziać na jigową główkę.
Drugą grupą są tzw. Koguty. Przynęty będące połączeniem pomysłów spinningistów i muszkarzy. Mogą być zawiązane na klasycznych jigowych hakach. Jednak lata doświadczeń speców od mętnookiego wygenerowały nieco inne zbrojenie. Najczęściej jig, na którym zamontowana jest główka uzbrojony jest w kotwicę na drucianym stelażu. Oczko takiego jiga jest pod kątem około 45 stopni od osi stelaża. Potrójna kotwica ma za zadanie lepsze efekty zacięcia i lepsze trzymanie holowanej ryby. Koguty wykonane są z sierści i piór, oraz innych materiałów typowo „muszkarskich”. Kolejną zaletą tej przynęty jest jej naturalność. Pióra i sierść mają swój naturalny zapach i smak. Zatem sandacz trzyma go w pysku nieco dłużej od nienaturalnej, chemicznej gumki.
Woblery – sandacz nie zażera tak jak szczupak, nie ma aż tak potężnej paszczy, dlatego lepsze są w jego przypadku woblerki smukłe, nie wygrzbiecone. Imitacje małych płotek, uklejek, okonków i kleników.
Wahadłówki – jeśli chodzi o sandacza, to chyba najbardziej niedoceniana przynęta. Te z grubszej blachy, które chodzą głębiej są czasem najlepsze podczas wolnego prowadzenia nad dnem. Niestety na rynku mało jest takich przynęt seryjnie robionych, a produkty rękodzielników bywają drogie, a szkoda. Niemniej jednak warto jest mieć kilka podłużnych, dobrze wykręopwanych blaszek o długości 6-10 cm. w barwie matowego srebra.
Wirówki – rzadko kojarzone z sandaczami, po zmroku potrafią jednak zdziałać cuda gdy sandacz bije przy powierzchni. Moim faworytem są tutaj blaszki o skrzydełkach typu „long”. Można je wyjątkowo prowadzić nieco szybciej. O dziwo sandacze atakują te przynęty zdecydowanie mocniej niż inne gdy łowimy klasycznymi metodami.
Hol
Sandacza należy holować mocno, bezpardonowo i zdecydowanie. Jak już wspomniałem, sandacz nie jest fighterem. Czasami jednak jest zwyczajnie niezacięty. Po prostu trzyma przynętę w pysku i daje się holować. W momencie kiedy ją puści – koniec zabawy – odpływa. Sam hol tej ryby kojarzy się z ciągnięciem cegły pod wodą. Idzie ciężko, ale idzie.
Gdy już mamy go przy brzegu/łodzi najlepiej użyć chwytaka albo podbieraka. Rybę delikatnie uwalniamy szczypcami i siup do wody!
Dodaj komentarz