ULTRALIGHT - ultralekki spinning
21 kwietnia 2020, 12:15
Spinning na ultralekko? Dlaczego nie? Większość spinningistów, którzy nie posmakowali jeszcze tej metody nawet nie zdaje sobie sprawy z tego co tracą. Spinningowanie przy użyciu ultralekkiego sprzętu otwiera bowiem przed wędkarzem całkiem nowy – rybny –świat.
Atakowanie przynętami wielkości powyżej 9 cm kończy się często fiaskiem. Zwłaszcza w nieodpowiednim łowisku i nieodpowiedniej porze. Wszystko to spowodowane jest ubogim rybostanem naszych wód. Typowych drapieżników jak: szczupak, sandacz, czy sum jest coraz mniej. Występuje też tzw. „efekt przebłyszczenia”, który nie odnosi się już tylko do wahadłówek i obrotówek – ryby drapieżne mające już w swoim życiu kontakt z wędkarzem nie reagują na sztuczne przynęty. Stad także ciągłe wymyślanie nowych technik i przynęt. Jednak jest jeszcze jedna odpowiedź na taki stan, która zapewni nam wyśmienitą zabawę.
Ultralekki spinning też był jakoby odpowiedzią rynku na sytuację nad wodami – nie tylko w Polsce. Finezyjne łowienie jest zawsze skuteczniejsze niż ciężkie „bylejactwo”.
Co się zatem kryje pod hasłem „ultralight”?
Mianowicie sprzęt, nastawienie wędkarza oraz poławiane ryby.
Zacznijmy od sprzętu. Nie wystarczy lekki kijek. Lekki musi być cały zestaw!
Poczynając od kija, którego c.w. powinien graniczyć maksymalnie do 7-8 gramów. Kijów ultralekkich jest dziś na rynku już dość sporo. Ta konkurencja wygenerowała na producentach stosunkowo niskie ceny takiego sprzętu. Przyzwoity kijek do ultralekkiego łowienia możemy już kupić w kwocie do 150 zł. Uzupełniamy go o lekki i niewielki kołowrotek, ważne jednak by nie był on „bazarowej” jakości. Ważne by równo układał linkę i miał precyzyjny hamulczyk. W zestawie z wędziskiem powinien tworzyć spójną – dobrze wyważoną całość. Uzupełnieniem zestawu powinna być – rzecz jasna – linka. Kołowrotki sprzedawane dzisiaj mają w standardzie dwie, lub nawet trzy szpule. Dwie w zupełności wystarczą. Unikniemy dylematu „żyłka, czy plecionka”? Na jednej szpulce nawińmy plecioneczkę, a na drugiej monofil. Co do tej pierwszej, to wskazana jest jak najmniejsza grubość. W sprzedaży są już cieniusieńkie włoski o wytrzymałości 5 Lb. I taka grubość powinna być optymalna jeśli chodzi o pletkę. Żyłka powinna maksymalnie mieć średnicę 0,16mm. Takie parametry linki będą działać synergicznie wraz z całym zestawem. Zapewnią precyzyjne podanie lekkiej i małej przynęty na każdą, pożądaną odległość.
Ryby
Tutaj adepta "ultralighta" czeka najmilsza niespodzianka. Na „ultralighta” można łowić nie tylko drapieżniki, ale też paradrapieżniki oraz… białoryb. Do łowionych w ten sposób ryb można zaliczyć przede wszystkim: okonie, brzany, klenie, jazie, wzdręgi, płocie, leszcze, a nawet ukleje! Zdarzają się karpie i karasie.
Przynęty
Same miniaturki!
Dziś na rynku jest wiele małych, lub wręcz „mikro” woblerków! Ich długość niekiedy nie przekracza nawet 1 cm. Maksymalna wielkość do ultralekkiego spina to 4-5 cm. Ale średnie optimum to 3 cm. Można używać typowych, „rybich” woblerków, jak i wobków „owadzich”, raczków, żabek, czy innych stworków. Sklepy są nimi przepełnione i jest w czym wybierać. Takie wobki są często atakowane właśnie przez ryby, których nie spodziewalibyśmy się złowić na spina. Idealnie imitują narybek. Poprowadzone precyzyjnie w miejscach bytowania ryb są atakowane z prawdziwą furią. Jak uderzy medalowy leszcz, to zabawa może być naprawdę świetna (w ub. roku na kiju do 7g zaciąłem leszcza o dł. 71 cm, hol trwał 25 minut). A prawda jest taka, że nawet niewielka ryba odjeżdżając na hamulcu daje emocje porównywalne z holowaniem sporego drapieżcy na ciężkim sprzęcie. Z „rybkopodobnych” najlepsze są dla mnie małe uklejki, małe pstrążki, małe okonki i płotki. Genialne są też małe raczki i owady (te ostatnie zwłaszcza przy letnich połowach kleni i jazi w rzekach). Na klenie są także w sprzedaży woblerki imitujące ich „owocowy przysmak” – wiśnię. Klenie z Raby je uwielbiają!
Wirówki
Przede wszystkim „kiblóweczki” – czyli rozmiar 00, „zerówki” i „jedynki” również mają wzięcie u ryb. Tak małe wirówki nadają się tylko do ultralighta! Na cięższym kiju można w ogóle nie wyczuć ich pracy. Ponadto świetnie imitują nie tylko narybek, ale i niesione z prądem owady.
Gumki
Ripperki i twisterki są już także o długościach 2-3 cm. Można je obciążyć lekką (1-2g) główką i ciskać nimi naprawdę daleko. „Całoroczne” ryby, typu: okoń, kleń i jaź nie pogardzą na pewno. Gumki są produkowane w całej palecie barw. Nie obawiajmy się więc eksperymentów i „dostrajania” przynęty do warunków łowiska i upodobań ryb. Często to właśnie barwa jest czynnikiem determinującym w najważniejszym stopniu brania. Czarny twisterek w przejrzystej wodzie będzie znakomicie imitował pijawkę. Ale nie jest to regułą. Ryby czasem lubią być zaskakiwane szokującymi barwami. Nie obawiajmy się więc w przypadku braku brań zastosować coś zupełnie innego, na przykład fluo.
Cykadki
Kolejna super broń! Mikrocykadki są nawet zabronione w niektórych stanach w USA. Potrafią wręcz „mordować” – ukleje na przykład. Ich wielkość nie przekracza 1 cm, a fala hydroakustyczna jaką generują jest naprawdę duża i wabi ryby z dużej odległości. Ich „lotność” jest chyba największa z wszystkich przynęt. Są to przynęty dalekiego zasięgu. Dzięki nim możemy dostać praktycznie każdą, upatrzoną rybę.
Walka z rybą
Esencja mojej miłości do ultralighta. Hol każdej ryby na delikatnym sprzęcie jest niezwykle emocjonujący. Moim zdaniem to właśnie ta metoda jest idealną do nauki dla początkujących. To tutaj można opanować podstawowe błędy przy zacinaniu i holu, bo ryby łowi się na to zawsze i wszędzie, a złowienie jednego szczupaka na kilka miesięcy podczas nauki na zestawie 10-40g może nas możliwości tej nauki zwyczajnie pozbawić. Praktyka czyni mistrza, więc praktykujmy na rybach mniejszych, których jest więcej! Im więcej zdobędziemy umiejętności praktycznych na mniejszych rybach, tym później podczas holowania ryby życia nasze szanse będą większe. Po prostu nabierzemy pewnych odruchów i nawyków (o ile nauka przebiegnie pod okiem doświadczonego wędkarza, jeśli nie, to wkrótce na www znajdą się wskazówki).
Ultralight jest też receptą na przymusowe przerwy w łowieniu dla wędkarzy bazujących na wodach nizinnych. Początek roku (do maja) nie musi być oczekiwaniem na szczupaki. Można wyskoczyć na klenie, jazie i okonie. Nie wyjdziemy z wprawy przed „świętem pracy”.
Lądowanie ryby
Tutaj trzeba uważać. Co prawda małe rybki można podnieść nad wodę nawet na kiju, ale co jeśli weźmie coś powyżej 2 kg? Wtedy trzeba mieć chwytak, lub podbierak, ewentualnie umiejętności manulane pozwalające na podebranie gołą ręką. Do uwalniania ryb nie ma sensu stosowania typowych „szczypiec” jak przy „szczupakowaniu”. Wystarczy mała penseta, którą żona, dziewczyna, siostra używa do regulowania brwi – tylko nie bierzcie bez pytania, jeśli wam życie miłe. Najlepiej poproście o namiar na sklep z takim sprzętem. Ja kupiłem zestaw pensetek za 6 zł. i specjalnie nie przejąłem się dziwnymi spojrzeniami pań tam sprzedających.
Dodaj komentarz