20 września 2023, 23:05
Co to jest "łowna przynęta"?
Często słyszymy to określenie. Albo czytamy w gazetach wędkarskich, reklamach na portalach itd. Czy to znaczy, że jakaś przynęta ma super moce, że łowi ryby skuteczniej niż inne wabiki z naszych pudełek? Oczywiście że nie! Owszem – są przynęty, które są skuteczniejsze niż inne, ale pamiętajmy, że są one przede wszystkim skuteczne wtedy, gdy zostaną użyte właściwie w odpowiednich warunkach (łowisko, pora dnia, planowany gatunek, na który polujemy). Jeśli mamy sukcesy na daną przynętę, czyli łowimy na nią skutecznie na przykład okonie, to w naszym mniemaniu staje się ona "łowna". Ale przecież używaliśmy ją tylko na "naszej" rzece, czy na "naszym" jeziorze. A co jeśli będziemy chcieli zapolować na okonia gdzie indziej? Wiemy, że są okonie, że jest ich dużo, a mimo tego nasza przynęta straciła swoją "magiczną moc"... Laik może nie skojarzyć faktów, będzie sobie tłumaczył, że "ryby nie biorą", albo jakoś inaczej. A tymczasem nasz kolega, który łowił kilkadziesiąt metrów od nas łowi jednego za drugim. Idziemy więc na jego miejsce, wrzucamy naszą "łowną przynętę", a tu dalej nic. Pytamy kolegi na co łowi, a on pokazuje małego raczka w kolorze fioletowym na płaskiej główce jigowej. Wracając na "nasze" łowisko, pamiętamy naszą porażkę. Ale zakupiliśmy kilka takich raczków i główek i próbujemy zostać "okoniowym predatorem" na własnym podwórku. A tu nic – "ryby nie biorą". Czy raczek nie jest już "łowny"? ;-)
Przykład kolejny – łowimy z kolegą na ta samą przynętę, w tym samym miejscu. Kolega łowi jak natchniony, a u nas nie ma brań. Mamy tą samą przynętę na agrafce. Gdzie ktwi problem? Może pech? A może jednak nie – czy mamy taką samą grubość linki? Czy mamy taką samą agrafkę? I przede wszystkim, czy prowadzimy przynęte tak samo? Jeśli uzupełnimy te elementy i sprowadzimy je do jednego mianownika, a wyników nadal brak – porównajmy długość wędki i przełożenie na kołowrotku (albo raczej ilość nawiniętej linki na jeden obrót korbką). Niuanse – to jest klucz do sukcesu. Praktycznie każda przynęta jest łowna, jeśli jest użyta właściwie w danych warunkach. Jeżeli dobierzemy wszystko perfekcyjnie. Nasza linka będzie najcieńsza na jaką sobie możemy pozwolić, jeśli jesteśmy dobrze ukryci na brzegu i ryby nas nie widzą i jeśli idealnie poprowadzimy wabik, który swoim wyglądem, kolorem, kształtem będzie najbardziej odpowiadał rybom.
Umiejętność doboru nie tylko przynęty, ale każdego elementu zestawu jest krokiem pierwszym. Krokiem drugim prowadzącym do sukcesu jest podejście do łowiska. A krokiem trzecim jest właściwe podanie i poprowadzenie zestawu. To "święta trójca" skutecznego spinningu. Aby zbliżyć się do miejsca, w którym nazwiemy się "dobrym spinningistą", należy po prostu ćwiczyć. Łowić, łowić i jeszcze raz łowić. Nabierać doświadczenia, poznawać zwyczaje ryb. Obserwować swoje łowiska, czytać wodę. Odstawmy więc na bok czytanie reklam i bezsensownych, sponsorowanych artykułów. Nie ma czegoś takiego jak "łowna przynęta". Swoje ulubione pudełko z naszymi przynętami, na które mieliśmy sukcesy, może mieć dla nas wartość sentymentalną, możemy w nie wierzyć. Nasze "killery" będa nam wchodzić często do głowy i staną się desperackimi aktami, gdy nic nie bierze. A może czasem warto wyjść ze strefy komfortu? Może gdy nic nie bierze, to warto sięgnąć po coś, czego nigdy nie używaliśmy, albo czegoś na co nigdy nic nie złowiliśmy? W razie porażki będziemy tylko bardziej doświadczeni? Bo "łowne przynęty" istnieją tylko w reklamach i mokrych snach niespełnionych wędkarzy. ;-)