Archiwum 06 marca 2025


Wisła - początek sezonu
06 marca 2025, 12:22

Wiosna nadchodzi wielkimi krokami. Dziś termometr za oknem wskazał 18 stopni. Jechać na pstrągi? - Czasu brak. Może lepiej zbobrować Wisełkę? W tym roku nie ma tragedii (jeszcze) ze stanem Królowej, który wynika z tym co spływa z roztopów. Dlaczego nie tam? Na co mogę zapolować?
Oczywiście woda nadal zimna, a co za tym idzie, ryby nie są skore do żerowania. Siedzą głębiej, ale ich metabolizm lekko został pobudzony i na pewno bardziej chce im się jeść, niż tydzień temu. O szczupakach, sumach i sandaczach można zapomnieć. Ale są przecież klenie, okonie i jazie!

 

sztuczne przynęty

 

Sprzęt

Zatem kijek 270 cm i wyrzut do 12 g. Powinien być odpowiedni. Plecioneczka 6 LB, przyponik z fluorocarbonu o średnicy 0,25mm i mikro agrafka. Straty w przynętach owszem będą – nawet na znanych miejscach, które po zimie, jak to w rzece – nie są już takie same. Dno się zmienia, pod wodą pojawiają się nowe zaczepy, ale co tam – kto nie traci, ten nie łowi. Łowić grubymi plecionkami nie ma sensu – po prostu nie będziemy mieli brań. Dobrze jest mieć ze sobą ciężarki 6-8g oraz szpulkę z fluorocarbonem i pojedynczymi hakami – do bocznego troka.

Przynęty

Gumki
Żaby i inne dziwolągi gumowe to zawsze moi wiosenni faworyci. Lubię twistery z dwoma ogonami, raczki, kraby wormy, a z rybek – naturalnie ubarwione shinnery. Wszystkie wabiki niewielkie o długości od 3 do 5 cm. Wyjątkiem są wormy – one mogą mieć nawet 8 cm, zwłaszcza gdy są cienkie i wiotkie. Jeśli chcemy jigować, to wybierajmy miejsca przybrzeżne i stosujmy główki 4-5 g. W przypadku gdy chcemy sięgnąć po boczny trok, to ciężarek 9-11 g. I właśnie ta metoda moim zdaniem będzie najlepsza w najbliższych tygodniach, gdy temperatura będzie wzrastać. Zaczynam od przynęt w kolorze czarnym i fioletowym. Skuteczne są także brązy. Ale gdy to nie skutkuje, przechodzę na luminescencję (świecące w ciemności) oraz fluo.

Woblery
Tylko tonące, ciężkie i lotne. Mimo, że to najdroższe przynęty, to rzucam je w miejsca takie jak powalone drzewa. Ryzyko straty duże, ale zarówno klenie i okonie, gdy wyjdą na żer, to właśnie w takich miejscach się czają. Oczywiście są na głębokości poniżej 1,5 metra, a ciężki, nieduży wobler zapewnia mi prezentowanie przynęty w sposób odpowiedni. Lubię imitację jazgarzy oraz klasyczne uklejki.

Obrotówki
Co prawda nie widać powierzchniowych uderzeń, to na przelewach oraz za nimi może zakręcić się wczesnowiosenny jaź. Kolorystyczna klasyka (miedź, srebro, czerń) i rodzaj skrzydełka zależny od uciągu wody oraz kątu, pod jakim ściągamy przynętę może zapewnić branie. Świadomie rezygnuję z błystek z przednim obciążeniem – one są lepsze na późną jesień i potrafią przynieść niespodzianki w postaci sumów i sandaczy – ale to historia na osobny artykuł. Rezygnuję także z wahadłówek. Z kolei spinnerbaity mogą okazać się doskonałe. Zapewniają małej, gumowej przynęcie penetrację strefy przydennej przy wsparciu wirującego skrzydełka. Jeśli ich nie masz, to postaraj się wykonać samodzielnie kilka sztuk, nawet z agrafki biurowej, krętlika i główek jigowych.

Dwa pudełka, które mieszczą się w bocznych kieszeniach spodni - bojówek, zapewnia mi nad wodą wystarczającą mobilność. W plecaku mam napój oraz kanapki. Minimalizm jest wskazany. Włazić do wody również nie zamierzam, więc wodery i spodniobuty jedynie by przeszkadzały. Lepsze są stare trampki, w których nie boimy się błota. Lekkie, wygodne i brudne – dlatego najlepsze! ;-)
W ten sposób możemy komfortowo maszerować wzdłuż brzegu wiele kilometrów. Podbieraka i haka nie mam. Poluję na małe ryby i podbieranie ich ręką nie powinno stanowić problemu. Wędruję w górę rzeki i rzucam pod prąd – zwłaszcza gumami. Rozpoczynam od rzutów równoległuch do brzegu. Następnie stosuję wachlarzyk, ale tylko do kąta prostego względem kierunku nurtu. Z prądem nie rzucam wcale. Najlepiej Prostopadle rzucam głównie spinnerbaity. One potrafią w ten sposób mocno pracować przy powolnym prowadzeniu i moga sprowokować nawet najgrubszego klenia, czającego się w głębinach. Ciekawe jest obławianie obszarów pomiędzy ostrogami (główkami). Tam woda niemalże stoi, albo ma bardzo niewielki uciąg. Taki obszar możemy obłowić dosłownie każdą przynętą z naszego arsenału. W takiej sytuacji lubię zastosować jigowanie małymi paprochami. To właśnie w takim miejscu możemy dorwać pierwsze, wiosenne okonie. Oczywiście musimy liczyć się z tym, że naszym łupem padną małe osobniki, które polują w stadzie. Ale pamiętajmy, ze to początek sezonu! Każda ryba cieszy. Lubię także obławiać miejsca, gdzie do Wisły wpada inna rzeka lub kanał. Wtedy staram się poświęcić więcej czasu. Zresztą w takich miejscach złowiłem najwięcej wiślanych pstrągów... ;-)

Nie wiem, jak inni, ale dla mnie, pomimo, ze na pstrągi zdarza mi się jeździć, to właśnie kochana Wisła i pierwsze wyprawy na nią dają mi poczucie prawdziwego początku sezonu spinningowego. Zapach wody, zaschnięte liście i trawa sfatygowane zimą, cisza, brak wędkarzy (przeważnie jestem pierwszy i nawet grunciorze co kilkaset metrów się nie zdarzają) dają to nieopisane uczucie polowania na zwierza w wersji "light".