12 marca 2025, 21:04
Okonie kojarzą się wszystkim głównie z gumami. Jak sami wiecie, sposób w jaki najlepiej prowokować okonie, to jigowanie, zatem gumy świetnie się do tego nadają. Po uzbrojeniu przynęty w główkę, możemy nią kicać po dnie albo tanczyć w pół wody w płaszczyźnie góra – dół. To działa na pasiaste rybki jak płachta na byka. Ale jigować możemy też wahadłówkami. W niektórych miejscach i sytuacjach tego typu przynęty są bardzo skuteczne.
Wahadłówki, których używamy są niewielkie, natomiast ciężkie. Warto je uzbroić w pojedynczy hak. Kotwica powoduje nieporównalnie większą ilość, niepotrzebnych zaczepów. Oczywiście cały sprzęt stosujemy okoniowy jeśli taki posiadamy. Nasze przynęty nie powinny ważyć więcej niż 6-9 gramów. Ich optymalna długość to 3-5 cm. Z kolorystyką należy eksperymentować, jak to zwykle przy łowieniu okoni. Na przedwiośniu najlepsza linka, to plecionka 4 LB z 70 cm przyponem fluorocarbonowym o przekroju 0,2 mm. Delikatny kijek pozwoli nam lepiej zapanować nad naszą blaszką w chwili opadu. Błystka nie opada jak typowa guma z główką, czy kogut. Delikatnie kołysze się na boki, czasem zrobi piruet. Jeśli prędkość jej opadania będzie właściwa dla gustu okoni, to po szczytówce wędki widzieć będziemy zarówno jej taniec, jak i delikatne podskubywanie jej przez ryby. Bez względu na to czy łowimy z łódki, czy z brzegu, wahadłówki najlepiej będą się spisywać w wodzie nie głębszej, niż 2 metry. Sprowadzenie blaszki jeszcze bliżej dna nie jest w zasadzie wykonalne, bo błystka plus boczny trok, to jak pizza z ananasem (dla mnie), a poza tym mówimy o jigowaniu.
Woda stojąca
Większość spinningistów poluje na pasiaki w wodzie stojącej. O ile miejsca bytowania okonia powinny być znane na ich łowisku, to nie skupiajmy się na ich poszukiwaniu, a na technice połowu. Rzuty wachlarzykiem z brzegu, to strategia od której powinniśmy zacząć. W przypadku brania można kilka razy rzucić w to samo miejsce. Jeżeli dalszych brań nie zanotujemy, to wracamy do wachlarzyka. Okonie żyją w stadzie, więc pojedyncze branie może oznaczać żerowanie i dalsze brania albo spłoszenie całego stada. Długość pojedynczych skoków przynętą warto określić samemu, ja staram się skakać co 80 – 100 cm. W przeciwieństwie do jigowania gumami i kogutami, nie pozostawiam przynęty nieruchomo na dnie. Gumy i włosie na jigach, w takiej pozycji potrafią falować, prowokując ryby. Wahadłówka jak spadnie na dno, wygląda po prostu jak wygięty kawałek metalu leżący na dnie. Nie rusza się, nie faluje, nie drga, nie pachnie – nic atrakcyjnego dla drapieżnika. Dlatego należy ją cały czas utrzymywać w ruchu: góra – dół.
Rzeka
Już wielokrotnie pisałem, że wahadłówka jest w mojej opinii najlepszą przynęta gdy prowadzimy ją z nurtem rzeki. Jeśli uda nam się ją "uruchomić" prowadząc odrobinę szybciej od nurtu, to wygląda ona jak stworzenie niesione z prądem rzeki, a takie właśnie żyjątka są najczęstszymi ofiarami rzecznych drapieżników. W takim wypadku wybieramy lżejsze blaszki. Nie ma sensu pozwalać na to by uderzały zbyt często o dno. Kij lepiej trzymać cały czas w pozycji zbliżonej do pionu. Ryb szukamy standardowo idąc wzdłuż brzegu i w upatrzonych miejscach obrzucając toń. Jeśli zobaczymy zatopione drzewo, można mu poświęcić kilkanaście minut celując pod różnymi kątami w jego okolice. Jeśli znamy swoje łowisko i wodę mamy rozczytaną, to oczywiście doły, przykosy i podwodne górki również atakujemy z większą starannością. Gdy nasza przynęta porusza się pod prąd, wtedy lepiej zastosować warianty cięższe. Zwłaszcza gdy uciąg nurtu jest silniejszy. Atak okonia na skaczącą wahadłówkę bywa różny – podobnie jak w przypadku klasycznych jigów. Możemy zaobserwować delikatne skubnięcia oraz agresywne uderzenia.
Polecam eksperymentować z wahadłówkami. A może najwyższy czas by stać się rękodzielnikiem i samodzielnie wykonać kila blaszek z "czegokolwiek" co uda nam się wykrępować i pozaginać za pomocą kombinerek? W myśl zasady: "Okoń bierze na wszystko" ;-)