14 kwietnia 2020, 15:45
Głowacica (Hucho hucho)
Ryba - legenda. Łowców głowacic jest w Polsce sporo, za to tych, którym się udało złowić "głowatkę" tylko nieliczna garstka. Jednak ryba ta wywołuje tak wielkie emocje, że wciąż przybywa fanów jej połowu. W Polsce głowacica występuje w: Popradzie, Dunajcu, Sanie, Rabie, Skawie, Sole, Nysie Kłodzkiej, Bobrze, Gwdzie i w czorsztyńskim zbiorniku zaporowym. Liczba dorosłych głowacic żyjących w naszych wodach jest naprawdę niewielka. Szacuje się, że jest jej nie więcej niż 2-3 tys. pocieszający jest fakt, ze łowcy głowacic szanują tą rybę i często wypuszczają złowione osobniki (chociaż niestety nie wszyscy). Głowatka potrzebuje wód dobrze natlenionych i zimnych. Można ją spotkać przede wszystkim w miejscach o silnym nurcie i kamienistym dnie. Głowatki to typowe samotniki. W rzece zajmuje dogodne stanowisko, którego bronią przed konkurencją. Jednak zdarza się w że w jednej miejscówce znajduje się kilka dorosłych osobników, niewchodzących sobie w drogę. Lubią przebywać w głębszych partiach wód o silnym nurcie. Za doskonałe łowiska uważa się miejsca, gdzie woda graniczy ze stromymi skalnymi skarpami. Doskonałymi miejscami są też jamy poniżej naturalnych wodospadów oraz wszelkich progów. Często pojawia się w miejscach gdzie nurt graniczy ze spokojną wodą (np. przy "główkach"). Spotkać głowacicę można także przy dopływach mniejszych rzek oraz w pobliżu naturalnych przeszkód znajdujacych się w wodzie. Ponadto głowatkę charakteryzuje zbliżanie sie do brzegów gdy stan wody w rzece jest wysoki (np. po burzach i obfitych opadach). Najczęściej żeruje rano i wieczorem, gdzie można ją spotkać na płytszej wodzie gdzie poszukuje swych ofiar. Kilku łowców głowacic, z którymi miałem okazję rozmawiać, twierdzą, że najlepsza jest noc. Mimo tych wszystkich cech głowacica posiada wysoką tolerancję na zanieszczyszczenia znajdujące się w wodzie. Głowacice to potężne i silne ryby z rodziny łososiowatych. Osiągają wagę 60kg i dlugość nawet do 1,8 metra. Biorąc pod uwagę warunki w jakich najczęściej bytuje (rzeki o sporym uciągu) - wiadomo co to oznacza dla wędkarza. Stąd zapewne tylu fanów tej ryby. Głowatka ma ponadto pysk uzbrojony w szereg zębów, co dodaje jej drapieżnego wyglądu. Najciekawsza anegdota jaką słyszałem o głowacicy opowiadała jak w latach 80-tych jeden góral podcholował po kilkugodzinnej walce potężną głowacicę do brzegu na mega topornym sprzęcie z żyłką 0,7mm. Gdy zobaczył jej głowę, to ze strachu/szoku wypuścił wedkę z ręki. Głowatka zebrała się na ostatni zryw i odpłynęła porywając ze sobą cały zestaw. W Krakowie istnieje klub "Głowatka" skupiający łowców tej ryby. Kilku członków tego klubu to wędkarze znani w wędkarskim swiatku w całej Polsce. Gdy zapytałem prezesa klubu, sympatycznego pana Zdzisława "Duszkę" Adamczyka o poradę w połowie głowacicy rzucił mi tylko jedno zdanie: "Głowacicę można złowić przez przypadek, albo trzeba ją wypracować." I w tym jednym zdaniu zamyka się cała - szerokopojęta filozofia połowu tej pięknej ryby. Głowatki są łowione albo przez przypadek - przez żółtodziobów, albo przez wytrawnych łowców, którzy tropią je i podchodzą tygodniami, miesiącami, latami. Jako że ja nie należę do ludzi polegających na przypadku postawiłbym zatem na "wypracowanie" głowy. Sam na te ryby raczej nie jeżdżę (zaledwie dwa wypady w życiu - bez sukcesu), ale zaplecze teoretyczne z książek, czasopsm, sieci i przede wszystkim od ludzi łowiących głowacicę, którzy zechcieli się ze mną podzielić swoimi tajemnicami posiadam. Tą właśnie wiedzą chciałem się podzielić w tym artykule.
Czym żywi się głowacica i jak żeruje
Głównym pokarmem głowacicy są ryby, przede wszystkikm: płoć, jaź, jelec, kiełb, kleń, brzana, pstrąg. Głowatka lubi też zjeść owada. Co jest często przyczyną zawału muszkarzy, którzy na jej terytorium ścigają pstrągi i lipienie. Ileż zestawów muchowych targają głowacice na dunajcu czy sanie w ciągu roku, trudno zliczyć. Lubi też zjeść żabę, jaszczurkę, mysz, czy nawet ptaka.Jest w stanie połknąc ofiarę, której wiekość stanowi 35% jej długości.
Przynęty
Przede wszystkim spore. Przez lata za najlepszą przynętę głowacicową uchodziła spora wahadłówka - tzw. "klamka" miała ona swoje zalety (mozliwość dalekiego posłania przynęty na grubej lince, jak i głebokiego jej poprowadzenia), ale też wady szybko się "opatrzyła" rybom, nie w każdych warunkach się sprawdzała. Oczywiście głowatki były też poławiane na inne, spore wahadłówki. Były to głównie rękodzieła wędkarzy polujących na tą rybę.
Dziś za najlepszą przynętę glowacicową uważa się woblery. Przede wszystkim te dużych i bardzo dużych rozmiarów. Za optimum uważa się wobki o długości od 17 do 35 cm. Na Dunajcu najczęściej spotyka się wędkarzy łowiących woblerami wykonanymi przez rękodzielników. Są one specjalnie dostosowane nie tylko do upodobań ryby, ale także do warunków jakie stawia przed nimi łowisko głowacicowe. Przede wszystkim stery. Nie są one z tworzyw sztucznych - jak w seryjnych produkcjach, ale z mosiądzu, lub aluminium, co ma uniemożliwić połamanie steru o kamienie znajdujące się na dnie. Woblery są malowane bardzo dokładnie w barwy ofiar pożeranych przez tę rybę. Zatem przypominają swoim wyglądem do złudzenia brzanki, klenie, wielkie ukleje, brzany i pstrągi. Jeden z najbardziej znanych głowacicowych łowców - pan Franciszek Paluch wykonuje woblery sam i ich korpusy okleja specjalnie spreparowaną skórą ryb, które pochodzą z łowiska w którym poluje na głowatkę. Głowa jest wzrokowcem, naturalnie wygladająca przynęta jest czasem jednym z czynników, dzieki któremu można ją sprowokować do brania. Większe woblery chwytane są najczęściej "wpół" - stąd też umiejscowienie kotwic. Kotwica brzuszna znajduje się najczęściej w połowie długości woblera, często druga dodana jest na grzbiecie. Woblerów warto jest posiadać nawet kilkadziesiąt w swoim arsenale. Jeśli chodzi o kupowanie dobrych produktów, to taki zapas przynęt może kosztować prawdziwy majątek. Lepiej więc spróbować samemu wykonać kilkanaście sztuk. Dobre woblery doświadczonych wędkarzy kosztują czasem nawet i 200zł. za sztukę. Po co mieć ich tak dużo? Każdy wobler pracuje nieco inaczej, na innych głębokościach, inaczej spisuje się w nurcie o różnym uciągu. Jedne sprawdzają się na wypłyceniach, inne na głębiach. A przecież nigdy nie wiemy na jakie warunki trafimy na łowisku. Technik prowadzenia woblera jest całe mnóstwo. Z badań naukowców wynikało, że głowacice najchętniej atakowały ryby, walczące z nurtem. Porwane przez prąd rzeki, a chcące płynąć pod prąd. Takiej rybce udaje się podpłynąć czasem kilka metrów, po czym, gdy braknie jej sił, zostaje zniesiona i znów próbuje atakować nurt. W ten sposób łowi wiele osób. Po zarzuceniu woblera ściągają go do siebie czasem nawet przez 15 minut. Podciągnięcie, spławienie, przytrzymanie w nurcie - tak poprowadzony woblerek imituje idealnie sposób poruszania się typowej głowacicowej ofiary. Spławić wobka można na naprawdę sporą odległość. Inna szkoła prowadzenia woblera mówi, by rzucać w poprzek nurtu, lub lekko pod prąd. Wobler powinien być ściągany umiarkowanym tempem i nieregularnie. Najlepiej wpół wody, co najwyżej lekko muskając sterem dno od czasu do czasu. Metoda ta wyklucza całkowicie "oranie dna" - zatem przynęta powinna być odpowiednio dobrana do głębokości i uciągu. Znane są także przypadki złowienia głowacicy na płytkiej wodzie woblerem puszczonym po powierzchni. Czasem głowatka potrafi uderzyć w wobler ściągany bardzo szybko. Ale to raczej rzadkie przypadki.
Gumki - w sklepach nie brakuje sporej wielkości ripperów. Można dobrać odpowiednio ubarwiony model i próbować. Zbroić je możemy nie tylko tradycyjną główką jigową, ale także systemikiem opartym na drucianym stelażu z dwiema kotwiczkami. Pamietajmy żeby stelaż był odpowiednio mocny. Po ataku głowy z samej gumy niewiele zostanie, potrafi wybebeszyć stelaż nawet z lipowego woblera. Z moich informacji wynika, że ciekawe efekty daje łowienie na wormy. Świetnie imitują one mingi. Doskonałe wyjścia ryb zdarzają się także do sztucznych żab i gumowych imitacji jaszczurek.
Obrotówki. Oczywiście tylko te największe i najcięższe. Korpus obowiązkowo przeciążony. Skrzydełko raczej podłużne, dobrze pracujące w silnym nurcie. Powierzchnia skrzydełka zmatowiona papierem ściernym. Kolory od matowego srebra i brązu aż do matowej czerni.
Sprzęt
No cóż. Wędka powinna być "pałowata" - innej rady nie ma skoro chcemy zaciąć rybę o tak twardym pysku. Długości jakich używają rasowi łowcy wahają się od 270 cm do ponad 3m. Ciężar wyrzutu, którego max oscyluje w granicach 80, 100 lub nawet 120 g.
Kołowrotek - najlepiej spory, który dobrze wyważy długie i ciężkie wędzisko. Klasa 6000 nie jest przesadą. Szpula powinna mieścić przynajmniej 150m żyłki o przekroju 0,35mm. Hamulec musi pracować bezwględnie idealnie. Holując tak waleczną i silną rybę jak głowacica na sztywnym kiju jest to niezbędne.
Linka. Za minimum przyjmuje się 0,35 w monofilu. Chcociaż niektórzy łowcy używają nawet 0,50mm i twierdzą że przy rekordowych okazach nawet to może nie wystarczyć. Plecionka jest rzadziej stosowana, ale także spotykana na głowatkowych łowiskach. Jej wytrzymałość powinna oscylować pomiędzy 40-50LB. Dobre są plecionki bezbarwne.
Zestaw castingowy. Wg. kilku członków klubu "Głowatka" to właśnie casting jest ideałem na tą rybę. Co z tego, skoro chyba nikt z nich tego nie stosuje? ;-)
Wędzisko powinno mieć nawet do 2,4 cm dł. I wyrzut przynajmniej do 3 oz. Multik - chyba metalowa betoniara wystarczy. Ważne żeby szpula mieściła z 200m odpowiednio mocnej plecionki.
Krętliki i agrafki. Koniecznie o sporej wytrzymałości. Najlepiej morskie.
Haki i kotwice - przypadków zmiażdżenia kotwicy przez głowacicę były setki. Warto więc zainwestować w porządne kotwice dobrych producentów, to samo tyczy się kółek łącznikowych, do których zostaną przymocowane. Pamiętaj, że Twój zestaw jest tak silny jak jego najsłabsze ogniwo.
Głowacica czasem nie żeruje wogóle w ciągu całej doby. Bywa, że zje jedną większą rybę, a na kolejny posiłek udaje się dwa dni później. W międzyczasie ma gdzieś wszystko co się jej podrzuci pod sam nos. To tylko kolejny z problemów uniemożliwiajacych złowienie królowej naszych wód.
Głowacica po zacięciu staje się istną torpedą. Stosuje systemy "rakieta woda - powietrze", których nie powstydziłby się pentagon. Odjazdy są dlugie i gwałtowne. Walka z nią to zupełnie inna bajka niż walka z innymi rybami. Co więcej, jest wytrzymała. Walczy do końca, na śmierć i życie. Holując głowatkę dobrze jest mieć wodery, albo spodniobuty - najlepiej "piankowe", gdyż czasem głowa może swojego łowcę zabrać na dłuższy "spacer" po łowisku. Głowatkę należy zacinać dwa, lub nawet trzy razy - bardzo mocno. Tylko taki zabieg pozwoli mieć pewność, ze kotwica/hak przebiła twardy pysk ryby i będzie trzymać wystarczająco pewnie. Holowanie jej to sprawdzian umiejętności i opanowania każdego wędkarza. Sprowokować głowacicę do ataku na przynęte jest trudno, wyciągnąć ją z wody również niełatwo. Problemem jest także lądowanie. Najlepiej robić to rękami na płytkiej wodzie i dopiero wynieść ją na brzeg.