Archiwum 16 kwietnia 2020


Jak umiejętnie skompletować pudełko z...
16 kwietnia 2020, 16:43

Co powinno znajdować się w naszym pierwszym pudełku z przynętami? Bakcyla już złapaliśmy. Wędka jest, kołowrotek zamówiony, już do nas jedzie. Ale chcielibyśmy mieć na co łowić. Od czego zacząć? W sklepie tyle wzorów, kolorów, rodzajów, że na sam widok głowa pęka. Czujemy się jak dziecko na odpuście.

przynęty sztuczne

Jeśli nasze pierwsze pudełko ma być „uniwersalne”, to musi się w nim znajdować kilka „musisz mieć”, które będzie pasować na wszystkie łowiska i na wszystkie ryby (do doświadczonych, którzy czytają – tak, wiem, że to niemożliwe). Dopiero uczysz się rzucać, prowadzić przynętę – ja to rozumiem. Dobrze by było żebyś jeszcze czasami złowił jakąś rybę, przecież o to w tym wszystkim chodzi.

Przede wszystkim postaraj się o porządek w swoim pudełku. Najlepiej kupić dwustronne. Z jednej strony gumy i główki, a z drugiej przynęty „twarde”, czyli blachy i woblery. Gramatura główek pomiędzy 4, a 10g. Najlepiej wziąć po dwie, trzy sztuki wszystkich parzystych, czyli: 4, 6, 8, 10.

Do tego kilka ripperów 5-7 cm, w naturalnych kolorach (jasne, miodowe, złote). Aby nie było monotematycznie: ze dwie gumowe żabki (zielona i brązowa), jakiś raczek i ze dwa twisterki.

Przynęty twarde to najlepiej kilka wahadełek polspingu o rozmiarze „2” i garść „jedynek i „dwójek” ze skrzydełkami „aglia” i „comet” ze wzorów Meppsa. Co do woblerów, to ból głowy będzie największy. Jest ich obecnie tyle wzorów, a prawie każdy występuje w kilku wersjach wielkości i kolorów. Najlepiej zakupić kilka niedużych (5-7 cm), rybkokształtnych wzorów o ubarwieniu płotki, kiełbia i uklejki. Nie polecam początkującym modeli głębokonurkujących – bardzo szybko mogą zostać stracone na zaczepach, jeśli nie potafimy prawidłowo prowadzić przynęt i jeśli nie posiadamy wiedzy o ukształtowaniu dna naszego łowiska.

Jeśli mamy już nasze pierwsze pudełko, to upewnijmy się, czy mamy krętliki, agrafki, nożyczki i możemy śmiało wyruszać nad wodę. Połamania kija!

Tandemowe przynęty
16 kwietnia 2020, 16:42

Łączenie przynęt spinningowych, to patent stary jak samo wędkarstwo spinningowe. Błystki wirowe i wahadłowe od dawien dawna były zdobione na kotwicach frędzlami, czy gumowymi kawałkami wentylków, by podnieść atrakcyjność przynęty właściwej. Dziś mamy zatrzęsienie rodzajów sztucznych wabików, dlatego można kombinować do woli.

Tandemowe przynęty, spinnerbait

Błystka + guma

Na kotwicę wirówki możemy założyć przynęty gumowe, zamiast frędzli – prawda jakie proste! W internecie są sposoby zakładania gumy na kotwiczkę, poprzez rozcięcie korpusu, a później sklejenie go przez podgrzanie zapalniczką. Ja robię to nieco inaczej. Kotwicę zmieniam na pojedynczy hak i zakładam gumę „normalnie”, jak w przypadku zbrojenia jej główką jigową. Oczywiście twister, to nie jedyna guma jaką możemy założyć. Świetne są shady – gumki rybkokształtne, które są wiotkie, a których płetewka ogonowa nie macha poprzecznie, jak w przypadku ripperów. Dlaczego nie chcę tego machania? Ponieważ zaburza pracę błystki wirowej. Jej oś obrotu powinna być względnie stabilna. Gdy skrzydełko przestaje się obracać i przynęta „gaśnie”, to zapomnijmy o braniach.

Spinnerbait

Mój faworyt, o którym pisałem niejednokrotnie. W USA – podstawa w polowaniach na bassy wielko i małogębowe oraz muskie. Dołożenie wirującego skrzydełka, lub dwóch, na drucianym stelażu, powoduje, że nasz jig jest o wiele bardziej słyszalny z większych odległości. Zdarza się, że ryba atakuje nieuzbrojone skrzydełko, a nie jiga, ale cóż – jeśli nie ma żadnych brań, to lepiej przeboleć trzy puste brania i czwarte zaciąć skutecznie. Spinnerbaita łatwo wykonać samodzielnie. Niezrozumiałe są dla mnie ceny tych przynęt, które w sklepach są nawet po 38 zł. Wystarczy sztywny drut dental, kombinerki, krętlik i skrzydełko, które od biedy możemy sami zrobić z kapsla od butelki.

Wobler+guma

Podobnie jak w przypadku błystki wirowej, również woblera możemy uatrakcyjnić przez dołożenie na tylnej kotwiczce gumy, puchowca, albo skrzydełka od wirówki na krętliku. W tym przypadku trzeba pamiętać, że praca wobka będzie zaburzona, ale jeśli chodzi o woblery, które mocno chodzą na boki, to może być zaleta, a nie wada. Taki wobler po „przygaszeniu”, będzie miał drobniejszą pracę, która często jest bardziej pożądana. Wiele firm zaczęło już w swojej ofercie przedstawiać tego typu projekty. Swimbait, obcięty w „połowie”, zamiast drugiego segmentu, ma specjalnie dobraną wielkością i kształtem gumę.

Tak naprawdę, jeśli mamy w sobie żyłkę majsterkowicza i wynalazcy, to jedynie nasza wyobraźnia ogranicza nasze możliwości tunningowania sprzętu i poprawiania przynęt. Jeśli macie swoje patenty, to chętnie je zobaczę.

Przynęty gumowe na okonia
16 kwietnia 2020, 16:39

Łowienie okoni na spinning, to dla wielu wędkarzy przede wszystkim niewielkie przynęty gumowe. Rodzajów ich jest dziś na rynku bardzo dużo. Czy „nieśmiertelny” twister, to nadal „przynęta numer” jeden na pasiastego?

Przynęty gumowe na okonia, gumy na okonia

Chciałem podejść do tematu inaczej, niż inni autorzy. Tzn. nie będę robił jakichś swoich klasyfikacji skuteczności poszczególnych gumek. Wolę skupić się na przedstawieniu tych mniej znanych wędkarzom (i rybom) produktach, które są u nas niedoceniane, nieprzetestowane i dlatego mało kto ich używa.

Gumowe raczki

Raki są potężną bronią w spinningowym arsenale, nie tylko na okonie. Biorą na nie także sumy, brzany, sandacze i …bolenie. Rak jest dla wielu ryb przysmakiem. Fakty są takie, że w wodach naszych rozprzestrzenił się w ostatnich latach rak amerykański, który nie potrzebuje do życia krystalicznie czystej wody. Ryby, podobnie jak inne zwierzęta, dostosowują się do zmieniających się warunków w ich otoczeniu. Więc jeśli są raki – to jedzą raki. Gumowym rakiem łowi się bardzo łatwo. Do jego uzbrojenia wystarczy najzwyklejsza główka jigowa. Oczywiście można pokombinować z innymi rodzajami zbrojenia, ale raki poruszają się przy dnie i dlatego ich miękki, sztuczny odpowiednik świetnie się nadaje do wleczenia ich po nim. Rakiem owszem – można jigować, ale skuteczniejsze jest bardzo powolne podciąganie i pozostawianie ich w bezruchu na dłuższą chwilę.

Shady

Gumowe imitacje rybek, które nie mają poprzecznej płetewki, to nadal nieodkryta przynęta. Łowią nimi na boczny trok albo na drop shot. Ale świetnie się nimi spinninguje po uzbrojeniu ich w sam hak – bez obciążenia. Są wówczas doskonałe na płytkie, mocno zarośnięte miejsca. Można nimi łowić także w rzece w strefie przybrzeżnej. W miesiącach letnich to właśnie tam – pod samą powierzchnią – znajdziemy najwięcej małych rybek, które stanowią stołówkę dla drapieżników.

Gumowe żaby

Kolejna przynęta, która jest nieziemsko skuteczna. Warunkiem jej łowności jest umiejętne poprowadzenie w odpowiednich warunkach. Ja żaby zbroję zawsze w bardzo lekką główkę jigową. Łowię nimi w okolicach maja/czerwca, gdy okonie są już wytarte i potrafią gwałtownie żerować w okolicach brzegów, zarówno w rzekach, jak i w wodach stojących. Żabę prowadzimy zmiennym tempem. Nie widzę sensu całkowitego zatrzymywania jej w czasie prowadzenia. Na małych rzeczkach możemy przerzucać je na drugi brzeg (o ile nasze umiejętności pozwalają), a następnie chwilę odczekać i szarpnięciem sprowadzić je do wody. Czatujące pod nawisem okonie zaatakują od razu. Niejednokrotnie byłem świadkiem, że rzucało się całe stado i wyrywały ją sobie z pysków.

Gumowe larwy i robale

Znowu ciekawostka. Ja lubię łowić na imitację owadów różne gatunki ryb. Wiele lat się tego uczyłem na woblerach owadzich, które robię sam. Korzystam również z gumowych larw, dżdżownic albo... samych korpusów od twisterów – które wyglądają jak larwa właśnie. Wartością dodaną przy takim łowieniu jest fakt, że oprócz okoni zdarzyć się może, że złowimy coś z białorybu: krąpia, płoć, wzdręgę, czy dużego leszcza. Tutaj znowu najlepszym miejscem do łowienia jest strefa przybrzeżna, zwłaszcza pod nawisami drzew. Pora – deszczowa, lub zaraz po deszczu. Larwy często rozwijają się na drzewach i w przypadku deszczowej aury, połączonej z wichurą, są zdmuchiwane do wody. Okonie (i inne ryby), tylko na to czekają.

Połamania ultralightów na gumowych dziwolągach.

Woblery z grzechotką
16 kwietnia 2020, 16:38

Pamiętam jak pierwszy raz zakupiłem plastikową, chińską nowość na rynku – wobler z grzechotką. Było to dawno temu, jeszcze w czasach, gdy sprzedaż online była wymysłem fantastów, a internet był w filmach s-f. Wobler był wyjątkowo tandtny, miał wtopiony ster, beznadziejne kółka łącznikowe i jeszcze gorsze kotwice. Oczywiście po wrzuceniu do wody wykładał się na bok, co jak na seryjną produkcję wykonaną metodą odlewu, wołało o pomstę do nieba. Udało mi się go ustawić za pomocą podgięcia oczka mocującego i zaczął jako – tako chodzić. Przez kilka wypraw narobiłem grzechotką trochę hałasu pod wodą, ale efektów w postaci ryb nie było. Zastanawiałem się wręcz, czy grzechotanie jest elementem wabiącym, czy płoszącym? W końcu wobek powędrował na dno pudła i tam pozostał.

woblery z grzechotką, rapala rattlin

Pewnego dnia, łowiąc na wypłyceniu Wisły, postanowiłem po niego sięgnąć, by zbadać czy nie ma zaczepów pod nawisem drzew. Posłałem kilka rzutów i już miałem założyć jakąś przynętę, która łowi ryby, gdy poczułem lekkie uderzenie. No cóż – ryby nie było i wobek po kilku kolejnych rzutach, znowu powędrował na dno pudła. W sumie, to nawet nie wiem co się z nim stało i gdzie jest teraz? Może go urwałem, może zgubiłem?

Moja wiara w grzechoczące woblery została przywrócona razu pewnego nad Wisłą, gdy zobaczyłem co wyczynia pewien wędkarz przy pomocy Rapala rattlin. W jesienne, późne popołudnie łowiliśmy na sandaczowej miejscówce. Ja na swoje gumowe wynalazki, które dawały radę w tym miejscu, on na swoją Rapalę w barwie srebrnej z niebieskim grzbietem. Wobler stworzony do łowienia w opadzie, do jigowania. Niestety nie miałem przy sobie takiego wobka i tego dnia nie połowiłem. Natomiast nad wodą byłem już nazajutrz, uzbrojony w złotego rattlina (innego nie miałem, a tego dostałem kiedyś w prezencie i jeszcze nie odpakowałem go z pudełka). Brania owszem były – ryby preferowały taką przynętę przez kilka dni. Rattlin trafił do mojego pudełka jako jeden z „zaufanych”.

Od tego czasu rattlinem łowiłem różne gatunki ryb: szczupaki, sandacze, okonie i sumy. Z uwagi na budowę tej przynęty, czyli typ „lipless bait”, w moim pudełku zagościły inne tego typu wabiki. Niekoniecznie miały grzechotkę. Niektóre były drewniane, kilka wykonałem sam. Łowiły ryby wszystkie, bez względu na to czy posiadały grzechotkę, czy nie.

Jednak nie o lipless baitach miało być. Wróćmy do tematu: „Grzechotka w woblerze”! Płoszy, czy wabi? Zdania są podzielone, ale ja uważam, że zapewne jest tak, jak np. z kolorem fluo albo agresywną akcją. Są dni, gdzie ryby będą reagować pozytywnie na hałasy, które generuje grzechotka, w inne dni mogą reagować odwrotnie – będą uciekać. W jeszcze inne dni – potraktują ją obojętnie. Nasi wędkarscy przyjaciele z USA i Kanady zachwalają skuteczność grzechotek i ogólnie hałaśliwych przynęt w połowie ryb łososiowatych. Ich zdaniem pstrągi ładują bez opamiętania w grzechoczący wobler. Z kolei pytani o rekcję bassów i muskie – stwierdzają to samo co ja – nie wiadomo!

Oczywiście we wszelkiej maści gazetach, artykułach na stronach, pisanych przez „zawodowych wędkarzy”, z pewnością przeczytacie, że grzechotka niesamowicie wabi ryby. Woblery z grzechotką są łowne zwłaszcza jak ryby nie chcą na nic brać i jak somsiad nie może złowić, to wtedy mu pokażecie jak się łowi ;-) Fakty jednak pozostają nieubłagane: na sklepach Cabelsa, już pod koniec 2017 Rattliny były wyprzedawane w promocjach po 2,5$ za sztukę, a Rapala zmniejszyła produkcję. Czyli skoro nie jest generowany popyt, może to świadczyć o tym, że albo ryby tego nie lubią, albo wędkarze z jakiegoś powodu nie chcą się do tej przynęty przekonać.

Woblery na sandacza
16 kwietnia 2020, 16:36

Sandacze to ryby czesto łowione wyłącznie w strefach przydennych łowisk. Stąd za najpopularniejsze przynęty do ich połowu uznaje się jigi. Mętnookie drapieżniki nie zawsze przebywają w okolicach dna. Często wyruszają w poszukiwaniu jedzenia w strefy płytkie, głównie takie, w których łatwo mogą odszukać drobnicę. Dzieje się tak szczególnie w miesiącach letnich, wieczorną porą. Ławice rzecznych uklejek często nocują na wypłyceniach i blatach, stając się łatwym łupem dla żerujących stadnie sandaczy. W takich przypadkach często możemy oszukać je innymi przynętami niż jigi. Owszem – lekko obciążone rippery także mogą się sprawdzić, podobnie zresztą jak wąskie wahadłówki i niektóre rodzaje obrotówek. Świetnym pomysłem bywają woblery, które chyba jako jedyne z wszystkich wymienionych przynęt, można poprowadzić bnardzo wolno w jednej strefie wody. Bez ich zbędnego nurkowania, ani gwałtownego wynurzania się. Oczywiście sandacze na woblery możemy łowić nie tylko pod osłoną ciemności. Świetnie biorą także na niektórych rzecznych stanowiskach. Ale tutaj mówimy już o nieco innych rodzajach woblerów. Te muszą często nurkować bardzo głęboko. Potrafią natomiast swoją agresywną akcją sprowokować do brania sandacze, które nie żerują i nie reagują na typowe jigowanie gumami i kogutami.

Wróćmy jednak do miejsca, a którym staramy się namierzyć stanowiska sandaczy. Ścisłych reguł nie ma – jak to zawsze w wędkarstwie. Czasami w dzień ryby te potrafią żerować na płyciznach, a czasami w nocy można je dorwać z opadu na głębokich dołkach. Z moich obserwacji wynika, że najlepsze są miejsca, gdzie z płycizny, na której "stacjonuje" drobnica jest bardzo blisko do dołków.

woblery na sandacza, woblery sandaczowe

Jakie woblery na sandacza

W odpowiednich warunkach na łowisku, niejeden wobler może być killerem na sandacze. Mogą to być bezsterowe jerki, pływające małe wobki, tonące, głęboko nurkujące itp. Bez względu na to ile mamy woblerów w naszym sandaczowym arsenale, warto wybrać kilka z nich na specjalne okazje, w których będa one mogły wykazać się naprawdę dużą skutecznością. Cierpliwe łowienie nimi nie pójdzie na marne.

W wodzie płytkiej doskonałymi przynętami są wąskie i podłużne imitacje uklejek. Wieczorami świetne są modele, które chodzą pod samą powierzchnią. Atakujące na płyciźnie stadko sandaczy, które aktywnie żeruje, traktuje takiego wobka jako swój cel. Warunek – wobler musi pracować przy bardzo powolnym prowadzeniu. Tak właśnie zachowuje się drobnica, nie spodziewająca się nieczego, która na płyciźnie gromadzi się o zmroku w letnie miesiące. Miałem kiedyś model woblera, który pracował tuż pod samą powierzchnią, w czasie powolnego prowadzenia zostawiał ślad na powierzchni. Chodzący pod samą powierzchnią powolny, sandaczowy wobler ma jeszcze tą zaletę, że jest atakowany od dołu i czesto ryba trafia w kotwiczkę, albo nawet obydwie, zahaczając się tkanką miękką o więcej niż jeden grot, co znacznie zwiększa szanse na zakończony powodzeniem hol.

Wielkość i kształt

Sandacze wolą waskie, podłużne woblerki zdecydowanie bardziej niż okrągłe, baryłkowate. Oczywiście zdarzają się przypadki łowienia sandaczy na wikększe, okragłe woblery, ale fakty są takie, ze są to jedynie wyjątki.

Rozmiary sandaczowych woblerów powinny być dobrane w zależności od tego gdzie i jak łowimy. Standardem, a raczej punktem wyjściowym, od którego powinno zaczynać się dobór sandaczowego woblera, to powiedzmy (bardzo umownie) – 7cm. Gdy zaobserwujemy że drobnica na naszym łowisku jest większa, bądź mniejsza, można zmienić odpowiednio swoą przynętę nawet do 4 cm albo do 13 (sam łowię nawet na wobki o dł 15 cm)

Kolorystyka

Dwa podstawowe kolory dla mnie to srebrna rybka z białym brzuszkiem i ciemniejszym grzbiecikiem oraz seledyn fluo.

Sprzęt

Woblery płytko chodzące, których używa się do połowów na płyciznach, najlepiej na bardzo cienkich linkach, co zapewni nie tylko lepszą pracę przynęty, ale także mniejsze odstraszanie, jakiego możemy być pewni korzystając z "sznurków od snopowiązałek". Polecam też regularne ostrzenie grotów kotwiczek.

Wybierając najwyższy pięć bielmo crankbaits w dziejach jest trudnym zadaniem. Aż dwa tuziny crankbaits zasługiwać na wzgląd na włączenie w najwyższy pięć. Ale crankbaits móc wzrastać, i móc spadać z, sława szybko. Niewielu bielmo crankbaits że wytrzymywać próbę czasu robić tak dla jednego powodu: oni łapią rybę konsekwentnie w rozmaitych warunkach. Każdy z powabów na tej liście wywołuje wyjątkowe działanie, które wywołuje strajki. Bielmo crankbait również musieć mieć kształt, który blisko przedrzeźnia wspólny baitfish. Najlepsze bielmo crankbaits zdobywać zakres głębokości być zgodny z ulubionymi miejscami bielma. I zdążyć do najwyższy pięć, bielmo crankbait musieć być wystarczająco wszechstronny, by być używanym w rzucaniu i śpiewaniu podań.Najwyższe bielmo crankbaits mieć ciasne czyny. Wide-lipped przynęty z odpowiednio szerokimi drżeniami nie podróż spust bielma tak często jak więcej wąski- lipped przynęty, które wywołują wytworne, nieznaczne działanie. Kształt z crankbait gra nie tylko rola w działaniu powabu, lecz także jak ryby reagują na wzrok powabu. Powaby, które blisko przedrzeźniają wspólny baitfish są prawie górą jakiegokolwiek bielma crankbait lista. Aloza i szczuplejsza strzelba potokowa zestawienia umieszczają w rankingu prawo na szczycie listy wybierając bielmo crankbaits. Najbardziej wspólne bielmo głębokości są wzięte przy pasmach 10 do 20 stóp. Jak można było się spodziewać, najwyższe bielmo crankbaits są powabami, które mogą osiągać te zakresy głębokości. Jakiś crankbaits są bardziej wszechstronne niż inni. Powaby, którymi stopień jako dobre śpiewające przynęty może być też lekki dla praktycznych rzucających podań. Zaliczać się najwyższy pięć bielmo crankbait, powab powinien potrafić z zarówno poważnego śpiewania jak i rzucania stosowanie.