17 kwietnia 2020, 11:40
Zachęcony filmem „Jak łowić na coblery rapala”, który ukazał się jakieś dwa lata temu na DVD postanowiłem napisać coś niecoś na temat tego, jak łowić nimi w naszych rodzimych warunkach. Dlaczego właśnie o rapali? Myślę, że dlatego, że jest to woblerowy klasyk. Bez wątpienia jedne z najlepszych seryjnie robionych przynęt na świecie. Któż ich nie zna? Jest o nich pełno w sieci, prasie wędkarskiej, a nawet literaturze. Rapala produkuje mnóstwo modeli w ogromnej ilości barw. Naprawdę, jest to jedna z niewielu firm, u której spinningista może w każdej chwili znaleźć to czego szuka. A po urwaniu swojej przynęty nie musi się obawiać, że stracił killera. W przeciwieństwie do rękodzieł, udane produkty seryjne są lepsze. Bo każdego można zastąpić nowym – identycznym.
Nazwa Rapala wzięła się od nazwiska Lauriego Rapali – Finlandczyka, urodzonego w 1905 r.
Lauri pracował w gospodarstwie i lubił łowić ryby. Był bardzo pomysłowym człowiekiem. Kiedy inni łowili drapieżniki na żywca i blachy, on wpadł na pomysł wykonania woblera. Łowił na swą przynętę, mając zdecydowanie lepsze wyniki od reszty wędkarzy. Z czasem udoskonalał ją coraz bardziej, co przekładało się na coraz lepsze wyniki połowów. W roku 1936 dopracował się woblera, którego praca stała się wzorem dla woblerów wytwarzanych do dziś. Można przyjąć, że właśnie wtedy rozpoczęła się legenda tej marki. Dopiero po drugiej wojnie światowej, Lauri stwierdził, że warto założyć swój biznes i żyć z produkcji oraz sprzedaży swoich przynęt. Lauri początkowo produkował przynęty sam. Z czasem zaczęli mu pomagać członkowie rodziny. Chętnych na jego wabie nie brakowało, dlatego zaczął coraz bardziej rozwijać i udoskonalać techniki produkcji. Jak głosi legenda, pan Rapala był do tego stopnia perfekcjonistą, że wszystkie wyprodukowane wobki sprawdzał początkowo osobiście. Te które nie zadowalały go swą pracą w wodzie – ustawiał własnoręcznie, dopóki nie stwierdził, że działają poprawnie. Prawdziwy sukces firma odniosła w latach 1955 – 1965. To właśnie wtedy przynęty rozpoczęły ekspansję poza granicę Finlandii. Pierwsze partie woblerów poszły do Norwegii i Szwecji, gdzie zdobyły spore uznanie. Kolejnym państwem było USA. Od roku 1959 zaczęła się w Ameryce północnej ich dystrybucja na całego. Ron Weber i Ray Ostrom założyli firmę Normark – oficjalnego dystrybutora Rapali. Trzy lata później, w magazynie „Life” opublikowano długi artykuł o firmie Rapala. Czasopismo poczytne, a na dodatek wydarzenie to splotło się ze śmiercią Marylin Monroe – co zwiększyło liczbę jego czytelników. Konsekwencją tego niecodziennego zbiegu okoliczności, był maksymalny skok w inny wymiar, z marketingowego punktu widzenia. Zapotrzebowanie na ich wyroby stało się przytłaczające. Oczywistym stał się fakt, że produkcję trzeba drastycznie zwiększyć. Rapala jako producent rosła w siłę. Na rynku po jakimś czasie szybko zaczęły pojawiać się podróbki. Od tamtej pory zaczęła się nieustająca walka rapali z oszustami kopiującymi ich wyroby. Walka ta nie polegała tylko na ściganiu prawnym podrabiających ich produkty, ale na zwiększaniu jakości oryginalnych wyrobów, w taki sposób, by kopie nie były w stanie im dorównać. Po wzmożonej ekspansji na rynki w USA i Kanadzie, Rapala podpisała swe pierwsze kontrakty z francuskimi firmami Ragot i VMC. W latach 60-tych pojawiło się na rynku wiele nowych modeli Rapali. W roku 1967 firma wypuściła do sprzedaży także noże. W połowie lat 70-tych Normark stworzył kolejne siedziby dystrybucji w USA, Kanadzie i Szwecji. W tym samym czasie Rapala podpisała porozumienie dotyczące dystrybucji ich produktów w Danii i Francji. W roku 1973 powstała też nowa fabryka w Vääksy. Z kolei rok później (1974) zmarł twórca firmy – Lauri Rapala. Po tej tragedii firma przybrała nazwę na „Rapala Oy”. Dyrektorem głównym całego przedsiębiorstwa został najstarszy z synów Lauriego – Risto. Technologia produkcji były stale unowocześniane, a popyt na towar stale się zwiększał. W roku 1975 został wyprodukowany 25 milionowy egzemplarz przynęty jaka powstałą od założenia firmy. W roku 1988 fabrykę opuścił jubileuszowy, 100 milionowy wobler. Na dodatek oferta stale rosła. Projektanci przynęt wciąż opracowywali kolejne wzory, które później były testowane przez wędkarzy, a następnie, po przejściu testów odrzucane lub wdrażane do produkcji. W ten sposób Rapala weszła we współpracę z Blue foxem. W Irlandii powstała kolejna fabryka. W roku 1989 szefem Rapali został Jarmo Rapala – wnuk Lauriego, a syn Esko Rapala (młodszy brat Risto), a posadę jego zastępcy objął Jorma Kasslin. W konsekwencji nastąpiła pewna restrukturyzacja firmy. Sprzedano oddział zajmujący się transportem, a nabyto firmę Normark, odpowiedzialną do tej pory za dystrybucję w: USA, Kanadzie, Wielkiej Brytanii, Szwecji, Danii, Norwegii, Holandii i Finlandii. Wykupiono też francuski Ragot. W roku 1991 podjęto decyzję o współpracy z Shimano w ramach dystrybucji produktów. Zmiany te zapoczątkowały udział Rapali w Helsińskiej Giełdzie papierów wartościowych, gdzie pojawili się w 1998 r. Pod koniec lat 90-tych Rapala wykupiła też producenta przynęt Storm” z USA i norweskie przedsiębiorstwo dystrybucyjne „Elbe”. Rozpoczęto też ekspansję na rynek japoński. Z kolei na terenie Europy otwarto nową fabrykę, mieszczącą się w Estonii. W roku 2000 Rapala przejęła VMC i zakupiła kolejną fabrykę, tym razem w Chinach. Wszelkie te inwestycje i zmiany, przyczyniły się do tego, że Rapala jako firma, stała się rozpoznawalna wśród wędkarzy na całym niemal świecie. Dystrybucję poszerzono także o kraje Europy wschodniej, państwa byłego Związku Radzieckiego, Szwajcarię i Brazylię. Jednocześnie, oferta Rapali poszerzona została o inne produkty. Nie wyrabiano już tylko woblerów i noży. W ofercie pojawiły się wszelkiego rodzaju akcesoria wędkarskie. Na rynku pojawiła się także gra komputerowa. Po roku 2005 Rapala opanowała niemal cały świat. W sumie to nie wiem, czy na świecie jest jeszcze jakiś spinningista, któremu nazwa „rapala” nic nie mówi? Obecnie Rapala ma swoje placówki w: Australi, Malezji, Chinach, Tajlandi, Szwajcarii, USA, Finlandi, Francji, Korei, Estonii i Rosji.
To tyle z historii, a teraz panowie woblery do pudełek i nad wodę!