22 kwietnia 2020, 13:00
Bynajmniej nie jest to artykuł z cyklu „Przynęty za stówę”. Za 100 zł ciężko skompletować przynęty na wąsatą rybkę. Tutaj wszystko musi być ekstremalnie mocne, a jak wiadomo – haki i kotwice im większe (i lepsze) – tym droższe. Do rzeczy. Chciałem dziś przedstawić wam kilka przynęt, które sprawdzały się mnie i moim znajomym podczas spinningowego „sumowania” w ostatnich sezonach. Łowiliśmy (myślę że mogę tutaj napisać w liczbie mnogiej w imieniu kolegów) na różne przynęty, ale... ale kilka przynęt było po prostu bardziej łownych niż inne. Dotyczyło to każdej grupy wabików. Wszystkie muszą spełniać jeden warunek – poprawnie pracować podczas bardzo powolnego prowadzenia w wodzie.
Jigi
Podstawowe przynęty. Po części z oszczędności. Dobry wobler sumowy trochę kosztuje, a urywa się tak samo jak jig. Polecam wszelkie eksperymenty z wormami i dużymi gumami imitującymi raki. Oraz rippery od 8 cm wzwyż. Dobre są też rippery z wtopionym wewnątrz obciążeniem i folią holograficzną. Zwłaszcza te imitujące krąpie, karasie i leszcze. Dozbrojka w postaci kotwiczki u dołu przynęty warta jest wymiany na coś mocniejszego. Wciąż niezłe efekty można osiągnąć stosując klasyczne twistery. W Wiśle królują w lecie jasne: perła, białe i seledyn fluo, w nocy popularny jest święcący w ciemności. Ja do tego ostatniego nigdy nie miałem sumowego szczęścia, ale prowadząc 7 cm nad dnem w moim sumowym dołku – złowiłem bolenia jakieś dwa lata temu :)
Kiedyś spotkałem nad wodą spinningistę, który łowił na puchowce. Wykonywał je sam na główkach od 30 do 50 gram. Miały około 10-12 cm. Ja się nie pokusiłem (jeszcze?) o wykonanie takiej przynęty. Chociaż przyznam, że zdjęcia jego sumów, które mi pokazał na swojej komórce, zrobiły na mnie wrażenie!
Błystki obrotowe
Tylko i wyłącznie zabawki z przednim obciążeniem. Kiedyś czytałem o ich stosowaniu na Ukrainie. Wykonałem kilka sztuk na próbę (instrukcja tutaj: http://extreme-fishing.pl/?p=754) i na stałe weszły do mojego sumowo – sandaczowego arsenału. Nauczony na własnych błędach – wolę je zbroić pojedynczym sumowym hakiem (takim jakiego używają grunciarze), kotwice – nawet te duże, markowe bywały miażdżone. Dla tych, którzy próbują łowić na takie blaszki, a nie mają w tym jeszcze doświadczenia – dodam, że zastosowanie pojedynczego haka ogranicza też czepianie się kotwicy za przypon. Zdarza się to podczas zarzucenia takiej blaszki. Odwrotne wyważenie wabika, niż w klasycznych wirówkach powoduje odwracanie się w locie przynęty i tył wyprzedza przód – zupełnie jak w zimie na zakręcie jadąc Polonezem ;) Recepta na to jest hamowanie linki przy kołowrotku w ostatniej fazie lotu przynęty (castingowcy nie powinni mieć z tym problemu).
Wahadłówki
Szerokie, dość mocno wykrępowane. Mocno pracujące podczas powolnego prowadzenia, ale nie wpadające w ruch wirowy. Niestety ciężko o takie w sklepie – trzeba je samemu zrobić, albo podrobić, albo... nie wiem co. Stare rosyjskie i polskie wzory są niezłe. Czasem można je jeszcze gdzieś znaleźć. Jedną z ich zalet jest także to, że da się je daleko posłać z ciężkiego sprzętu, bo trochę ważą. Stworzone do multiplikatorów! Ich kolor nie gra zbyt dużej roki, zwłaszcza podczas połowów nocnych. Ja stosuję srebrne, złote i miedziane. Czyli „nieumalowane.”
Woblery
Głęboko nurkujące Rapalki: Shad rapy deep runnery, DT i ewentualnie wyroby innych firm, które potrafią sporo zanurkować na zestawie z grubą plecionką. W prasie wędkarskiej odkąd pamiętam piszą o pękatych, niezbyt głęboko schodzących woblerach, które mają się sprawdzać podczas nocnych połowów – być może i tak jest, ale mnie takie przynęty osobiście nigdy nie przyniosły oczekiwanych efektów.
Bonus
W dołkach można się pobawić dropshotem, co też ostatnio zacząłem sam czynić. Namówił mnie znajomy, który tego sposobu (z bardzo dobrymi efektami) spróbował w ubiegłym roku. Jak przynęty stosuję długie fluo gumki, albo inne dziwactwa, o nieokreślonym kształcie i charakterze pracy. Niedługo planuję pierwsze eksperymenty ze „smrodami” - czyli nasączaniem gumek substancjami zapachowymi.