Najnowsze wpisy, strona 30


Ulepszanie sztucznych przynęt
16 kwietnia 2020, 16:31

Tunning przynęt – ciąg dalszy. A może jednak trochę uwsteczniony, gdyż zamierzam powiedzieć o kilku rzeczach prostych i być może dla wielu z Was – oczywistych.

Warto poprawiać swoje przynęty – zarówno te wykonane samemu, jak i te ze sklepów. Nie dlatego, że są one złe, ale dlatego, że w pewnych warunkach mogą okazać się jeszcze lepsze, dzięki naszym poprawkom. Czasami drobna zmiana może przynieść szokujące efekty. Z tego co zauważyłem, to większość wędkarzy, których uważam za „świadomie łowiących” (a znam takich niewielu), przerabia swoje przynęty. Multitool, zapalniczka i kilka innych gadgetów jest ich nieodzownym wyposażeniem na łowisku. Jeśli nie dłubiesz w przynętach, to nawet najlepsza przynęta na świecie prawdopodobnie nie będzie łowić ryb w niektórych warunkach. Faktem jest, że aby skutecznie łowić ryby na spinning, musisz stale rozwinąć szereg ważnych umiejętności, które będziesz później wykorzystywać nad wodą. Najskuteczniejsi wędkarze to Ci, którzy zawsze potrafią improwizować nad wodą. Nie ma za wysokiej, za niskiej wody, nie ma za dużo zaczepów, nie ma zbyt silnego nurtu. Są tylko warunki, do których trzeba się dostosować i zrobić swoje. Wiele rzeczy możemy zmienić jeszcze będąc w domu, przygotowując swoje pudełko do zbliżającej się wyprawy. Poniżej kilka prostych rad dla początkujących „tunerów”.

Ulepszanie sztucznych przynęt, sztuczne przynęty, tunning przynęt

Uzbrojenie

Pakując przynęty, powinniśmy przyjrzeć się, które z naszych wabików mają ostre i nieskorodowane haki. Niektóre przynęty, fabrycznie są uzbrojone fatalnie. Kotwice, kółka łącznikowe są karygodnej jakości, bo producent ciąć koszty musi żeby zarobić, a przynęta ma być uzbrojona i jest – by klient ją nabył. Co z tego, że klienta jeszcze raz czekają wydatki na haki, kotwice i kółka? Biznes się kręci! Niektóre haki są dobrej jakości i pomimo że są stępione od zaczepów i ryb, nie warto ich wyrzucać. Warto wziąć osełkę i je naostrzyć. To samo można powiedzieć o przynętach, których metalowe elementy zaczęły korodować. Jeśli rdza jest powierzchowna, to wszystko można uratować. Wystarczy kupić najprostszy odrdzewiacz (koszt około 6 zł za 0,5 l) i haczyki, kotwiczki wrzucić do słoika z preparatem na noc. Nazajutrz wystarczy przetrzeć szmatką i powinno być dobrze przez jakiś czas.

Z kolei nad wodą możemy z uzbrojeniem zrobić coś zupełnie innego. Zastanawialiście się jak ryby będą atakować wobler w miejscu, gdzie jest pełno zaczepów? Pewnie tak, ale ile razy odważyliście się wrzucić tam wobler na lekkim zestawie? No właśnie – a może wymienić kotwiczki na pojedyncze haczyki i zmniejszyć ryzyko zaczepów?

Haczyki typu W

Zwane kotwiczkami dwuramiennymi. Czasami są nawlekane, bez kółka łącznikowego. Dobry patent na ciąganie przynęty w pobliżu kamienistego dna. Ramiona kotwiczki warto czymś związać ze sobą, żeby się nie rozgięły.

Dozbrojka

Sam się przyłapałem na tym, że czasami nie chce mi się nad wodą wykonywać dozbrojki w przynęcie, która aż się o to prosi. Po prostu nie chciało mi się, pomimo że dawniej często praktykowałem patroszenie gumiaków nożykiem, igłą krawiecką i wciąganie do nich fluorocarbonu, wolframu itp. byleby ryba mogła się zahaczyć.

Malowanie

Tak – nasze przynęty możemy przemalować. Możemy to zrobić w domu – bardziej profesjonalnie. Ci którzy robią przynęty dla siebie mają specjalny sprzęt z kompresorkiem i pistoletem do malowania. Inni mają farbki i pędzelki. Nad wodę możemy zabrać markery w kilku kolorach i potraktować nimi wobler, gumę, czy blachę – prowizorka, ale starcza na kilkanaście rzutów, które mogą okazać się kluczowe.

Jerkbaity dla początkujących
16 kwietnia 2020, 16:30

Dla wielu wędkarzy łowiących ciężko, jerkbait to przynęta doskonała. Zwłaszcza jak łowimy naprawdę ciężko, przy pomocy multiplikatora. Jekbaity nawet te pływające, są ciężkie, jak na swoją objętość. Mają bardzo dobre parametry jeśli chodzi o ich „lotność”. Można nimi pizgać zestawem castingowym naprawdę daleko. Można używać grubych plecionek i łowić naprawdę duże ryby.

jerkbait, jerkbaits

Jedna z cech jerkbaitów jest fakt, że ich akcje nadajemy my – wędkarze. Każde nasze szarpnięcie kijem powoduje inne zachowanie się przynęty. Gdy jerkbaity po raz pierwszy trafiły w moje ręce, czułem się trochę, jakbym uczył się spinningu od nowa. Bo to zupełnie inne łowienie niż na przynęty, których używałem dotychczas. Czasami przed wrzuceniem po raz pierwszy jakiegoś jerka do wody, testowałem dobre 20 minut jego zachowanie przy samym brzegu, żeby wiedzieć czego się po nim spodziewać. 20 minut to dużo? No cóż – czasami ta „zabawa” była dla mnie tak wciągająca. Niektóre modele oferują wędkarzowi wiele przyjemnych niespodzianek, gdy się je wrzuci do wody, a nauka łowienia każdym modelem, to bardziej świadome (skuteczniejsze) łowienie.

Szarpanie jerkbaitem w niestandardowy sposób powoduje zawirowania wody. Są one nieregularne, sugerujące drapieżnikowi, nim jeszcze zobaczy przynętę, że w pobliżu jest chora, lub ranna ryba, która porusza się w sposób nieskoordynowany. Przynęta ta jest zawsze ustawiona horyzontalnie. Penetruje wybrane obszary wody, ze względu na głębokość. Są modele pływające, które zanurzają się nieznacznie pod powierzchnię. Większość jest tonąca, możemy ustalić do jakiej głębokości schodzi, w ile sekund po wpadnięciu do wody. Dzięki takiemu rozwiązaniu, możemy po zarzuceniu przynęty, wyczekać i dopiero rozpocząć jej prowadzenie. O ile inne rodzaje woblerów nurkują, albo nurkują i się wynurzają, o tyle jerkbaity „idą” mniej więcej na tej samej głębokości. Jerkbaity są uzbrojone w dwie lub trzy kotwice. Jako że wiszą one od spodu, możemy założyć, że właśnie od tej strony będą one atakowane przez ryby. Ważne jest dobranie jerkbaita do głębokości na której chcemy łowić. Jeśli mamy namierzone ryby na 6 metrach, to nie łudźmy się, że będą stamtąd startować do przynęty pływającej tuż pod powierzchnią. Amerykanie, którzy lubują się w tego typu wobkach dzielą je na kilka grup. W przeliczeniu na naszą, europejską miarę, mamy jerkbaity:

podowierzchniowe

pracujące do 1 metra pod powierzchnią

pracujące do 1-2,5 metra

pracujące poniżej 2,5 metrów

 

Po części dobór jerkbaita, oprócz standardowo: koloru i wielkości jest determinowany głębokością, na której ma pracować. Ustalając to, powinniśmy pamiętać, by szedł on powyżej stanowisk ryb. Przynętami działającymi płytko łowimy w sposób subtelny. Jak twierdzi jeden z Kanadyjskich mistrzów: „Naucz się tak prowadzić swojego jerka, by przez cały dzień prowadzić go w wodzie o powierzchni filiżanki do kawy” - sugeruje on, by przynęcie nadawać samą szczytówką jedynie drobne drgania, by ją co chwilę „odpuszczać”, by wisiała w toni i następnie znów wywołać niewielki ruch, lub by tylko skręciła w miejscu. Przynęty, które wyglądają naturalnie są atakowane nie tylko w czasie wykonywanych ruchów, ale również w czasie postojów – nawet dłuższych, gdzie podpływają do powierzchni, a my możemy obserwować ich wystający z wody grzbiet. Przynęty o neutralnej pływalności, lub tonące również są atakowane podczas postojów dłuższych niż dwie minuty. Czy kiedykolwiek zatrzymywaliście na tak długo swoją przynętę? Jedną z zasad jaką głoszą amerykańscy mistrzowie łowienia tymi przynętami jest spowolnienie ruchu przynęty wraz ze spadkami temperatur. Im zimniej – tym wolniej. Na agresywne prowadzenie przynęty możemy sobie pozwolić jedynie w środku lata. Ja sam uczyłem się w teorii tych przynęt czytając artykuły (z perspektywy czasu to raczej „wypociny”, niż fachowa, merytoryczna wiedza autora, który sam o tym nie miał pojęcia) i nabrałem wiele złych nawyków w ich prowadzeniu. Po zapoznaniu się z wiedzą prawdziwych ekspertów, sam zacząłem inaczej łowić i uczyć się praktyki łowienia twardym jerkbaitem. No cóż – mogę powiedzieć tyle – najwięcej brań jest w momencie gdy przynęta stoi bardzo długo w miejscu, albo gdy stoi długo w miejscu (długo – ponad dwie minuty) i nagle nią ruszymy. Gdy zacząłem nimi tak łowić, to przypomniała mi się dobra rada pewnego łowcy z USA, który powiedział mi że przynęty te powinny się nie nazywać „jerkbaity”, tylko „pausebaity”, a problemem wielu wędkarzy jest fakt, że częściej szarpią, niż pauzują.

Cykady
16 kwietnia 2020, 16:28

Jedna z najlepszych, uniwersalnych przynęt spinningowych – cykada. Genialna w swej prostocie, dostępna w sprzedaży od wielu, wielu lat, a wciąż niedoceniana wśród wędkarzy. Na cykadę można złowić dosłownie każdą rybę (w tym białoryb), w praktycznie w każdym łowisku. Cykady mogą być prowadzone w każdy, możliwy sposób. Można zwijać jednostajnie, w różnym tempie, na różnych głębokościach. Można nimi jigować, można łowić w pionie, przynęta ta pracuje niemal nieustannie, a jej wyraziste drgania są mocno przenoszone na wędkę.

cykady, cykada, cykada na pstrąga

Rodzaje cykady

Poszczególne modele cykad różnią się swoją budową od siebie. Podobnie jak w przypadku woblerów, wahadłówek, czy wirówek – istnieją metody dociążania, wyważania i kształtu blaszki, które w efekcie końcowym przekładają się na pracę przynęty, na jej szybkość opadania, kołysanie, częstotliwość wibracji, a nawet aerodynamikę w locie.

Najprostsza cykada

Cienka blaszka i podłużnie zamieszczony ołów, który nie odstaje mocno na boki. Świetna lotność! Często wyroby rękodzielnicze powielają taki wzór. Z przynęt „kupnych”, najbardziej znany (i podrabiany) jest Heddon Sonar. Prosta konstrukcja sprawdza się najlepiej w wodzie płynącej, gdzie wymagane są duże drgania przynęty, ale o niewielkiej amplitudzie. W wodzie stojącej przynęta ta wymaga szybszego prowadzenia, by ją „uruchomić”. W rzece, wiele roboty za nas robi sam prąd.

Cykada zaokrąglona

Szerokie skrzydło i ołów rozmieszczony na dole, dosyć „krótko”. Wyważenie tej przynęty powoduje jej drgania już przy bardzo wolnym prowadzeniu. Amplituda drgań jest bardzo szeroka. Cykady te są doskonałe do łowienia z łódki w wodzie stojącej, gdzie tor poruszania się przynęty jest bardziej zbliżony do pionu. Jednym z najbardziej znanych produktów tego typu jest: Reef runner cicada.

Hybryda

Nie da się jej przyporządkować do żadnej kategorii. To raczej wariacja producentów, by urozmaicić rynek. Kształt blaszki zbliżony do ryby, a obciążenie umieszczone np. w głowie.

 

Parafrazując: każdy mechanik wie, że aby praca była wykonana, to należy mieć odpowiednie narzędzia. Jeśli przynęty są naszymi narzędziami w łowieniu ryb, to jeszcze musimy wiedzieć, które w jakich warunkach mamy używać. Pamiętajmy, że nie tylko kształt cykady odgrywa rolę. Ważne są jeszcze wielkość i kolor. Niektórzy producenci oferują tylko złote, srebrne i miedziane wzory. Inni oferują praktycznie pełną paletę kolorów.

Jak prowadzić cykadę

Biorąc pod uwagę, że cykad używa się w miejscach, gdzie potrzebne jest dotarcie na dużą odległość (gdzie inne przynęty nie dolecą), pamiętajmy, że z dużej odległości nie wyczujemy jej pracy przy wolnym prowadzeniu. To że nie wyczujemy, nie znaczy, że przynętą będąca 50 metrów od nas nie pracuje. Czasami chcąc wyczuć na kiju drgania podciągamy przynętę ostro do siebie, kasując przy okazji luz na lince. Przynęta wpada wtedy w chaotycznie mocne drgania i szybuje 1,5-2 metry do przodu. Jeśli w jej pobliżu znajdował się drapieżnik – mało prawdopodobne, że będzie ją gonił, raczej się wystraszy. Kluczem do skutecznego łowienia jest powolne prowadzenie i czucie przynęty w jak największym zakresie jej przebywania pod wodą. Idealnym narzędziem do wyczucia cykady jest niestandardowy (jak na polskie warunki) sprzęt: kij z multiplikatorem i plecionka. Co nie znaczy oczywiście, że standardowy spinning się nie sprawdzi.

 

 

Najważniejsze przynęty
16 kwietnia 2020, 16:26

Twoje pudełka kipią przynętami. Szafa w domu to kolejne pudła, a na koniec garaż, lub piwnica, gdzie jest jeszcze kilka szaf, w których są pudełka, w których są przynęty... Gdyby tak na chwilę przystanąć, wziąć głęboki oddech i zastanowić się nad sobą samym, czy jeszcze jesteśmy wędkarzami, czy już „zbieraczami”? Czy może stara prawda jest taka, że: „dorośli mężczyźni różnią się od małych chłopców tylko tym, że mają droższe zabawki”? Wróćmy do podstaw i zastanówmy się, które z naszych przynęt naprawdę łowią ryby, na naszych łowiskach?

Najważniejsze przynęty, sztuczne przynęty, przynęty spinningowe

Mamy w swoich pudełkach swoich „faworytów” – przynęty, którym ufamy. Przynęty, które zawsze z nami są, by podczas długotrwałego bezrybia pofrunąć do wody i sprowokować wymarzoną rybę. A co by było, gdybyśmy mogli nad wodę wziąć tylko takie faworyzowane przynęty – niech to będzie 6 sztuk – które wybrać i dlaczego?

Przynęta to przede wszystkim narzędzie do łowienie ryb. Zawsze byłem daleki od górnolotnych, metafizycznych (albo – nazwijmy to po imieniu – idiotycznych) stwierdzeń że „to przynęta z duszą”, co często powtarzają rękodzielnicy albo „rękodzielnicy” o swoich wyrobach. Aby nasze narzędzie było skuteczne i robiło to co do niego należy, musi spełniać kilka funkcji, z których pierwsza to: zlokalizowanie ryb w łowisku. Tak – nasze wabiki powinny penetrować każdą strefę wody: pod powierzchniową, przydenną i środkową (tak, to duże uproszczenie – zdaję sobie sprawę). Powinna posiadać szereg innych cech, które powodują że w naszych rękach, na naszym łowisku się sprawdza. Idąc tym tokiem rozumowania, teoretycznie, któregoś dnia, na naszym łowisku, któraś przynęta powinna łowić ryby. 

1. Wobler pływający, niskoschodzący. Standardowy rozmiar i ubarwienie 6-8 cm rybka w barwach srebrnych, perłowych z białym brzuszkiem i czarnym/oliwkowym grzbiecikiem. Taki wobler to potęga w wielu przypadkach na wodach stojących, jak i rzekach. Doskonale radzi sobie w sytuacjach, gdy ryby żerują pod powierzchnią, a także świetnie nadają się do obławiania karczowisk, czy innych obszarów gdzie łatwo o zaczepy tuż pod powierzchnią.

2. Błystka obrotowa o srebrnym skrzydełku. W zależności od tego, czy naszym łowiskiem jest woda stojąca, czy rzeka, dobierzmy analogicznie „aglię” dla zbiornika i „cometa” dla rzeki. Obrotówka skutecznie wabi ryby na głębokościach 0,5m do 1,5m. Rozmiar przynęty podpowie nam doświadczenie, jak i gatunki, które chcemy łowić.

3. Spinnerbait – tak, to wciąż przynęta, która rozśmiesza wędkarzy, ale skuteczność jej jest taka, że mnie osobiście cieszy, że mało kto jej używa. To sparowanie obrotówki z jigiem. Górne ramię może być wyposażone w jedno, lub dwa skrzydełka, a na dole może sobie płynąć piękny ripperek, banjo, shad. Mieszanie wody i robienie hałasu, to specjalność tej przynęty. Spinnerbait ma tą przewagę nad obrotówką, że skrzydełko obraca się nawet przy bardzo wolnym prowadzeniu. W błystkach korpus zaczyna tonąć i gasi wirowanie skrzydełka, gdy kręcimy korbką zbyt wolno.

4. Znów wobler – ale tym razem albo tonący, albo głęboko nurkujący. Niektóre modele schodzą poniżej 4-6 metrów. Są genialne do penetracji tych obszarów wody. Lubią je wszystkie gatunki – od kleni począwszy, na sumach skończywszy.

5. Ripper – klasyczna rybka, uzbrojona w jigowy hak. Przynęta prosta, genialna i niedroga. Służy do łowienia z opadu, albo prowadzenia w przydennych partiach akwenu. Nadaje się do jigowania i świetnie imituje rybkę, która wygrzebuje z mułu pożywienie, albo przy dłuższych, nieregularnych skokach, konającego osobnika. Lżej obciążony może „chodzić” na wybranej przez nas głębokości.

6. Cykada – kolejna niedoceniona przynęta, która posiada kilka cech innych przynęt. Cykadą można jigować, cykadą można ostro przeciągnąć po dnie, cykadą można łowić z opadu i co najważniejsze – cykada daje potężną falę hydroakustyczną.

Wszystkie te przynęty mają jeszcze jedną wspólną cechę: można nimi łowić z brzegu i z łodzi. Oznacza to, że potrzebujesz tylko jednego, małego pudełka na sprzęt, aby mieć przy sobie sześć „killerów”.

Dobór woblera
16 kwietnia 2020, 16:23

Piękny dzień, piękna pogoda i co najważniejsze – wolne od pracy. Czyli to co lubimy najbardziej – dzień nad wodą, od rana do wieczora. Zabieramy sprzęt do samochodu i zawijamy się na łowisko. Na miejscu – zapach przyrody, słoneczko, cień, nic tylko znaleźć stanowisko i popróbować woblery, które nasz wędkarski zakupoholizm nakazał nam nabyć w ostatnich tygodniach. Wszystkie, nowe, piękne, jeszcze niewypróbowane!

jak dobrać wobler, jak dobierać woblery, woblery

Cała nasza sielanka zanika, kiedy w końcu pojawia się pierwszy problem, po zmontowaniu wędki: „Który wobler wybrać”? Jeśli chodzi o wybór woblerów, to istnieją ważne czynniki, na które musimy zwrócić uwagę: głębokość łowiska, przejrzystość wody, jej temperatura oraz gatunek, na który zamierzamy polować. Istotne są często także humory ryb, które chcemy łowić. Bo niby ile to już razy wszystko się zgadzało, a jednak one dalej nie chciały zagryzać naszych cudownych wobków?

O ile kilka czynników, mających wpływ na brania ryb, są łatwe do sprawdzenia, to w przypadku humoru ryb, musimy częstokroć poeksperymentować, zanim znajdziemy to, o co im będzie chodzić. Jeśli woda, w której łowię ma niską temperaturę, staram się dobrać woblera o bardzo agresywnej akcji i niewielkiej amplitudzie. Mówiąc krótko – wobler ma chodzić drobniutko i szybko. Zmarznięte rybki i drobnoustroje poruszają się właśnie w ten sposób. Z kolei prędkość prowadzenia woblera musi być możliwie jak najbardziej ospała. Nasz wobek musi pracować przy bardzo wolnych podciągnięciach. Nie może być sprinterem, który cały dystans pokonuje jednostajnie. Lepiej gdy będzie „emerytem” – powoli, po kilka kroków i krótka przerwa, by złapać oddech. Ciasny ruch z boku na bok imituje energooszczędny ruch stworzeń w zimnym otoczeniu. Z kolei w ciepłej wodzie, wobler powinien poruszać się szerzej – może wachlować ogonkiem na boki, by rozpychać jak największe ilości wody. 

Głębokość penetracji wody 

Jeśli ryby znajdują się dwa metry pod powierzchnią, wydaje się że idealne będzie zastosowanie przynęt, których głębokość pracy to 1,5-2m. Ale jeśli ryba nie żeruje, lepsze jest zastosowanie takich, które schodzą poniżej poziomu wzroku ryby. Zwłaszcza jeśli dosięga ona dna i potrafi wzbić denny pył, który podrażnia skrzela ryb, które są w letargu. 

Oczywiście możemy mieć wobler, który chodzi na głębokość, o którą nam chodzi, może mieć właściwy kolor, ale brań nadal nie będzie. Pozostaje więc eksperymentować z prowadzeniem. Powoli, bardzo powoli, powoli z przerwami, w końcu szybko, jednostajnie. O doborze kolorów napisano na tej stronie już wystarczająco dużo, by pracę naukową opublikować, więc ja sobie daruję, ale wtrącę tylko zasadę naturalności: ciemna woda – ciemna przynęta, woda przejrzysta – przynęta przezroczysta, perłowa, jasna. 

Zakładając że nasze woblery, to imitacje rybek, bez żadnych raków, owadów itp. to sprawa doboru, też się nieco upraszcza – zakładajmy na agrafkę imitację gatunków, które są w naszym zbiorniku. Biorąc pod uwagę nasz ekosystem, to chyba każdy spinningista wie o tym, że w pudełku trzeba mieć imitacje: uklei, kiełbi, płoci na większości łowisk, a w przypadku polowań na pstrągi, albo sumy, dobrać można jeszcze wobki, które uzurpują inne gatunki, stanowiące pożywienie naszych obiektów połowu.

Na koniec jeszcze jedna rada: wybór idealnego wobka nie ma sensu, jeśli używasz ich nieprawidłowo. Sparujcie swoje przynęty z odpowiednim zestawem, którym łowicie.