Najnowsze wpisy, strona 28


Bez zadziora
17 kwietnia 2020, 11:08

Hak bez zadziora? Dla niektórych to nie pojęte. Przecież ryba może spaść podczas holu... A jednak! Wcale liczba spadów na bezzadziorach nie jest tragiczna. W niektórych krajach, na niektórych łowiskach, jest nakaz stosowania tylko i wyłącznie haków i kotwic bezzadziorowych. Ma to uchronić ryby przed niepotrzebnymi, nadmiernymi okaleczeniami. W Polsce tego typu przepisy, już od pewnego czasu, także są stosowane - póki co, tylko na łowiskach prywatnych, mających swój wewnętrzny regulamin.

Czy w wodach PZW warto łowić w ten sposób? Owszem warto - oczywiście nie zawsze i nie wszędzie.

Niektóre przynęty są wyposażone w naprawdę spore kotwice, o grubych trzonkach i grotach. Co z tego, że są ostre jak igła? Aby przebić się przez twardy pysk ryby (np. szczupak, sandacz, głowacica), nie wystarczy zacięcie z całej siły, sztywnym kijem, w zestawie z plecionką. Zwłaszcza, gdy wyczujemy branie, mając przynętę daleko od siebie. Aby przebić się przez „betonową szczękę” wielkiego zębacza lepiej mieć "bezzadziora". Grot o mniejszej średnicy ma większą szansę przedostać się przez tkankę kostną. Czysta biomechanika. Warto zatem stosować tego typu haki i kotwice, ale tylko w przypadku przynęt bardzo dużych. Z zakupem może być problem. Do Polski docierają tylko śladowe ilości produktów tego typu. W niektórych sklepach wędkarskich nawet nie wiedzą co to jest. Można jednak zabawić się w Mcgyvera i samemu zrobić „bezzadziora”. Zadziory w naszych hakach zgniatamy kombinerkami i gotowe. Jeśli się obawiacie spadów podczas holu - nie namawiam na przerabianie wszystkich dużych przynęt. Przeróbcie tylko w kilku. Efekt zacięcia, które by nie wyszło w przypadku istnienia zadziora, będzie zadowalający. A jak ryba spadnie podczas holu? Trudno! Z zadziorem może nie mielibyśmy okazji poholować okazu nawet przez chwilę.

Ja tak stuningowałem większość swoich "byczych" przynęt.

Uatrakcyjnianie kotwicy i haka
17 kwietnia 2020, 11:07

Jak może zauważyliście, niektóre przynęty, mają zamontowane na kotwiczkach/hakach dodatkowe ozdoby. Może zastanawialiście się po co to? Może próbowaliście przerabiać swoje przynęty, wzbogacając je w chwościki, twisterki i muszki? Po co to robić wogóle? Żeby zamaskować kotwicę? Kotwica według wędkarskich i ichtiologicznych autorytetów, nie jest elementem płoszącym, ani wabiącym. Jest neutralna. Czy zatem "ozdobnik" na kotwicy jest wabiący? Bywa, że tak - w rzeczywistości poprawia atrakcyjność wabika. Nieodpowiednio zastosowany, potrafi zepsuć pracę przynęty zasadniczej. Dodatkowe wabiki na kotwicy mogą być wskazane w przynętach, których pracy nie zakłócają. Np. w błystkach obrotowych. W wahadłówkach jest gorzej. Są w sprzedaży wahadełka, które mają mały chwościk na kotwiczce - pracują nieźle w wodzie i są łowne. Zwiększenie tego chwościka, bądź zastąpienie go np. twisterem może całkowicie zakłócić ich pracę. Podobnie jest z coblerami. W ich przypadku możemy się sami pokusić o zamontowanie ozdobnika na tylnej kotwiczce. Oczywiście jeżeli jest konieczność wytłumienia zbyt agresywnej, bądź zbyt szerokiej pracy naszego wobka. Ja jednak takie zabiegi stosuję rzadko, a kotwicę uatrakcyjniam jedynie w wirówkach.

kotwiczka, kotwica, haczyk

Jest kilka klasycznych sposobów na zdobienie kotwic.

Chwost

Najpopularniejszy "ozdobnik" z wszystkich. Łatwo go wykonać, wystarczy odrobinę włóczki przywiązać do kotwiczki przy pomocy nitki i już jest. Ten wynalazek można nasączać substancjami zapachowymi, czego w "gołej" blaszce zastosować nie można. W chwosty z długaśnej sierści są wyposażone niektóre wielkie błystki szczupakowe. Tzw. Giant killery. W takim chwoście, który bywa dwa razy dłuższy niż sam korpus, błystki, mogą się kryć nawet dwie kotwice.

Wentyl

Tak. Sam wentylek lub kawałek gumki, możemy naciągnąć na trzonek kotwicy. Jest ich w sklepach z rowerami do wyboru, do koloru. Można dostać nawet fluo. Mają także tę zaletę, że można je dodatkowo ozdobić markerami - domalować ciapki, paski itp.

Twisterek

Czasem ciężko go założyć na trzonek kotwiczki, żeby się nie podarł. Jednak w cienkich kotwiczkach jest to wykonalne. Taki tandem obrotówka + twister doskonale wabi okonie. Najlepiej, zwłaszcza w małej blaszce, zamienić kotwiczkę na pojedynczy hak – doskonale się sprawdza w łowisku pełnym zawad. Na pojedynczy hak zdecydowanie łatwiej jest nanizać małą gumkę. Zestawik na "ciętości" niewiele traci, za to brań może być zdecydowanie więcej. W wielkich blachach, na potężnych kotwicach, można założyć na każdy z grotów osobny twisterek i łowić taką "miotłą".

Mucha

Pomysł, z którym się spotkałem po raz pierwszy w blaszce seryjnej produkcji "mepps mouche". Na kotwiczce znajduje się, zawiązana fachowo muszka, z dobrej klasy materiałów. Dla spinningisty - muszkarza, znającego się na kręceniu tego typu rzeczy - świetna sprawa. Raz spotkałem nad wodą łowcę kleni - pasję wędkarską dzielił pomiędzy spinning i muchę. Wszystkie jego kleniowe blaszki, wyposażone były w muszkę na kotwiczce, a uwierzcie mi, że należał do tych wędkarzy, łowiących powyżej przeciętnej na te swoje skarby.

Minnow

Gumowa rybka, często zbrojona w systemik z dwoma kotwiczkami. Można takie spotkać w większych błystkach - przeznaczonych głównie do połowu szczupaka. Nadziewanie rippera, czy kopyta na kotwicę mija się z celem. Machający na lewo i prawo ogon rzuca całą błystką, co powoduje odbijanie się skrzydełka od korpusu i gaśnięcie blaszki.

Malowana kotwica

Można iść po najmniejszej linii oporu i po prostu pomalować kotwiczkę, lub jej fragment farbami. Dobrym pomysłem jest fluo - pomarańczowe, albo seledynek.

Wady

Żeby nie było zbyt pięknie, stosowanie ozdobników na kotwicach (zwłaszcza chwostów) ma też swoje wady. Chwost nasiąknięty wodą powoduje szybką korozję kotwicy - zwłaszcza w gorszych jakościowo produktach. Może też przyczynić się do pojawienia się rdzy na innych przynętach znajdujących się w tym samym pudełku/przegródce.

Jak umiejętnie skompletować pudełko z...
16 kwietnia 2020, 16:43

Co powinno znajdować się w naszym pierwszym pudełku z przynętami? Bakcyla już złapaliśmy. Wędka jest, kołowrotek zamówiony, już do nas jedzie. Ale chcielibyśmy mieć na co łowić. Od czego zacząć? W sklepie tyle wzorów, kolorów, rodzajów, że na sam widok głowa pęka. Czujemy się jak dziecko na odpuście.

przynęty sztuczne

Jeśli nasze pierwsze pudełko ma być „uniwersalne”, to musi się w nim znajdować kilka „musisz mieć”, które będzie pasować na wszystkie łowiska i na wszystkie ryby (do doświadczonych, którzy czytają – tak, wiem, że to niemożliwe). Dopiero uczysz się rzucać, prowadzić przynętę – ja to rozumiem. Dobrze by było żebyś jeszcze czasami złowił jakąś rybę, przecież o to w tym wszystkim chodzi.

Przede wszystkim postaraj się o porządek w swoim pudełku. Najlepiej kupić dwustronne. Z jednej strony gumy i główki, a z drugiej przynęty „twarde”, czyli blachy i woblery. Gramatura główek pomiędzy 4, a 10g. Najlepiej wziąć po dwie, trzy sztuki wszystkich parzystych, czyli: 4, 6, 8, 10.

Do tego kilka ripperów 5-7 cm, w naturalnych kolorach (jasne, miodowe, złote). Aby nie było monotematycznie: ze dwie gumowe żabki (zielona i brązowa), jakiś raczek i ze dwa twisterki.

Przynęty twarde to najlepiej kilka wahadełek polspingu o rozmiarze „2” i garść „jedynek i „dwójek” ze skrzydełkami „aglia” i „comet” ze wzorów Meppsa. Co do woblerów, to ból głowy będzie największy. Jest ich obecnie tyle wzorów, a prawie każdy występuje w kilku wersjach wielkości i kolorów. Najlepiej zakupić kilka niedużych (5-7 cm), rybkokształtnych wzorów o ubarwieniu płotki, kiełbia i uklejki. Nie polecam początkującym modeli głębokonurkujących – bardzo szybko mogą zostać stracone na zaczepach, jeśli nie potafimy prawidłowo prowadzić przynęt i jeśli nie posiadamy wiedzy o ukształtowaniu dna naszego łowiska.

Jeśli mamy już nasze pierwsze pudełko, to upewnijmy się, czy mamy krętliki, agrafki, nożyczki i możemy śmiało wyruszać nad wodę. Połamania kija!

Tandemowe przynęty
16 kwietnia 2020, 16:42

Łączenie przynęt spinningowych, to patent stary jak samo wędkarstwo spinningowe. Błystki wirowe i wahadłowe od dawien dawna były zdobione na kotwicach frędzlami, czy gumowymi kawałkami wentylków, by podnieść atrakcyjność przynęty właściwej. Dziś mamy zatrzęsienie rodzajów sztucznych wabików, dlatego można kombinować do woli.

Tandemowe przynęty, spinnerbait

Błystka + guma

Na kotwicę wirówki możemy założyć przynęty gumowe, zamiast frędzli – prawda jakie proste! W internecie są sposoby zakładania gumy na kotwiczkę, poprzez rozcięcie korpusu, a później sklejenie go przez podgrzanie zapalniczką. Ja robię to nieco inaczej. Kotwicę zmieniam na pojedynczy hak i zakładam gumę „normalnie”, jak w przypadku zbrojenia jej główką jigową. Oczywiście twister, to nie jedyna guma jaką możemy założyć. Świetne są shady – gumki rybkokształtne, które są wiotkie, a których płetewka ogonowa nie macha poprzecznie, jak w przypadku ripperów. Dlaczego nie chcę tego machania? Ponieważ zaburza pracę błystki wirowej. Jej oś obrotu powinna być względnie stabilna. Gdy skrzydełko przestaje się obracać i przynęta „gaśnie”, to zapomnijmy o braniach.

Spinnerbait

Mój faworyt, o którym pisałem niejednokrotnie. W USA – podstawa w polowaniach na bassy wielko i małogębowe oraz muskie. Dołożenie wirującego skrzydełka, lub dwóch, na drucianym stelażu, powoduje, że nasz jig jest o wiele bardziej słyszalny z większych odległości. Zdarza się, że ryba atakuje nieuzbrojone skrzydełko, a nie jiga, ale cóż – jeśli nie ma żadnych brań, to lepiej przeboleć trzy puste brania i czwarte zaciąć skutecznie. Spinnerbaita łatwo wykonać samodzielnie. Niezrozumiałe są dla mnie ceny tych przynęt, które w sklepach są nawet po 38 zł. Wystarczy sztywny drut dental, kombinerki, krętlik i skrzydełko, które od biedy możemy sami zrobić z kapsla od butelki.

Wobler+guma

Podobnie jak w przypadku błystki wirowej, również woblera możemy uatrakcyjnić przez dołożenie na tylnej kotwiczce gumy, puchowca, albo skrzydełka od wirówki na krętliku. W tym przypadku trzeba pamiętać, że praca wobka będzie zaburzona, ale jeśli chodzi o woblery, które mocno chodzą na boki, to może być zaleta, a nie wada. Taki wobler po „przygaszeniu”, będzie miał drobniejszą pracę, która często jest bardziej pożądana. Wiele firm zaczęło już w swojej ofercie przedstawiać tego typu projekty. Swimbait, obcięty w „połowie”, zamiast drugiego segmentu, ma specjalnie dobraną wielkością i kształtem gumę.

Tak naprawdę, jeśli mamy w sobie żyłkę majsterkowicza i wynalazcy, to jedynie nasza wyobraźnia ogranicza nasze możliwości tunningowania sprzętu i poprawiania przynęt. Jeśli macie swoje patenty, to chętnie je zobaczę.

Przynęty gumowe na okonia
16 kwietnia 2020, 16:39

Łowienie okoni na spinning, to dla wielu wędkarzy przede wszystkim niewielkie przynęty gumowe. Rodzajów ich jest dziś na rynku bardzo dużo. Czy „nieśmiertelny” twister, to nadal „przynęta numer” jeden na pasiastego?

Przynęty gumowe na okonia, gumy na okonia

Chciałem podejść do tematu inaczej, niż inni autorzy. Tzn. nie będę robił jakichś swoich klasyfikacji skuteczności poszczególnych gumek. Wolę skupić się na przedstawieniu tych mniej znanych wędkarzom (i rybom) produktach, które są u nas niedoceniane, nieprzetestowane i dlatego mało kto ich używa.

Gumowe raczki

Raki są potężną bronią w spinningowym arsenale, nie tylko na okonie. Biorą na nie także sumy, brzany, sandacze i …bolenie. Rak jest dla wielu ryb przysmakiem. Fakty są takie, że w wodach naszych rozprzestrzenił się w ostatnich latach rak amerykański, który nie potrzebuje do życia krystalicznie czystej wody. Ryby, podobnie jak inne zwierzęta, dostosowują się do zmieniających się warunków w ich otoczeniu. Więc jeśli są raki – to jedzą raki. Gumowym rakiem łowi się bardzo łatwo. Do jego uzbrojenia wystarczy najzwyklejsza główka jigowa. Oczywiście można pokombinować z innymi rodzajami zbrojenia, ale raki poruszają się przy dnie i dlatego ich miękki, sztuczny odpowiednik świetnie się nadaje do wleczenia ich po nim. Rakiem owszem – można jigować, ale skuteczniejsze jest bardzo powolne podciąganie i pozostawianie ich w bezruchu na dłuższą chwilę.

Shady

Gumowe imitacje rybek, które nie mają poprzecznej płetewki, to nadal nieodkryta przynęta. Łowią nimi na boczny trok albo na drop shot. Ale świetnie się nimi spinninguje po uzbrojeniu ich w sam hak – bez obciążenia. Są wówczas doskonałe na płytkie, mocno zarośnięte miejsca. Można nimi łowić także w rzece w strefie przybrzeżnej. W miesiącach letnich to właśnie tam – pod samą powierzchnią – znajdziemy najwięcej małych rybek, które stanowią stołówkę dla drapieżników.

Gumowe żaby

Kolejna przynęta, która jest nieziemsko skuteczna. Warunkiem jej łowności jest umiejętne poprowadzenie w odpowiednich warunkach. Ja żaby zbroję zawsze w bardzo lekką główkę jigową. Łowię nimi w okolicach maja/czerwca, gdy okonie są już wytarte i potrafią gwałtownie żerować w okolicach brzegów, zarówno w rzekach, jak i w wodach stojących. Żabę prowadzimy zmiennym tempem. Nie widzę sensu całkowitego zatrzymywania jej w czasie prowadzenia. Na małych rzeczkach możemy przerzucać je na drugi brzeg (o ile nasze umiejętności pozwalają), a następnie chwilę odczekać i szarpnięciem sprowadzić je do wody. Czatujące pod nawisem okonie zaatakują od razu. Niejednokrotnie byłem świadkiem, że rzucało się całe stado i wyrywały ją sobie z pysków.

Gumowe larwy i robale

Znowu ciekawostka. Ja lubię łowić na imitację owadów różne gatunki ryb. Wiele lat się tego uczyłem na woblerach owadzich, które robię sam. Korzystam również z gumowych larw, dżdżownic albo... samych korpusów od twisterów – które wyglądają jak larwa właśnie. Wartością dodaną przy takim łowieniu jest fakt, że oprócz okoni zdarzyć się może, że złowimy coś z białorybu: krąpia, płoć, wzdręgę, czy dużego leszcza. Tutaj znowu najlepszym miejscem do łowienia jest strefa przybrzeżna, zwłaszcza pod nawisami drzew. Pora – deszczowa, lub zaraz po deszczu. Larwy często rozwijają się na drzewach i w przypadku deszczowej aury, połączonej z wichurą, są zdmuchiwane do wody. Okonie (i inne ryby), tylko na to czekają.

Połamania ultralightów na gumowych dziwolągach.